Co najmniej 200 lat liczy sobie studnia odkryta przez robotników pracujących na pl. Łokietka na zakończeniu odnawianego deptaka. Ceglana konstrukcja ma 22,5 m głębokości. Czy pozostanie odkryta, zabezpieczona kratą i stanie się nową atrakcją turystyczną?
Odkryta w poniedziałek studnia znajduje się tuż przy jezdni ul. Królewskiej. Była zasklepiona, co nastąpiło prawdopodobnie w latach 20. ubiegłego wieku. Sklepienie znajdowało się na takiej głębokości, że mogło być niezauważone przez robotników układających niegdyś bruk, który dziś jest zrywany. Dopiero teraz okazało się, że pod spodem jest studnia.
Jej wiek trudno dokładnie określić. – Ani budulec, ani żadne przekazy nie są w tej mierze wiarygodne – przyznaje Rafał Niedźwiadek, archeolog nadzorujący przebudowę deptaka. – Sądziliśmy, że jest z połowy XIX wieku, może nawet z końcówki, ale okazuje się, że została uwieczniona na mapach z 1800 r., na tzw. planie Rennera. Nie jest konstrukcją carską. Jeśli już, to austriacką, a może nawet sięga schyłków I Rzeczypospolitej. Tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić.
We wtorek rano do studni opuszczono kamerę. Wody nie stwierdzono. – Po pierwsze poziom wód się obniżył, po drugie jest zamulisko na dnie – mówi archeolog. Ale zamiast wody może być wiele niespodzianek upuszczonych lub wrzuconych przez dawnych mieszczan. A może i sami mieszczanie.
Kamera opuszczona na dno odkrytej studni. Wideo: Miasto Lublin
– Osobiście uważam, że dno studni powinno być przebadane, bo przez dziesięciolecia funkcjonowania tej studni w samym sercu Lublina niejedno mogło utonąć i niejedno może tam spoczywać, czy to numizmaty, czy inne przedmioty sprzed wieków – mówi Marek Poznański, który w Urzędzie Miasta pełni funkcję menedżera śródmieścia.
Jednak dokładniejszych badań we wtorek już nie prowadzono. – Nie ma szans opuścić się na dół, by zgłębić, co tam się dzieje – stwierdza Niedźwiadek. – Mamy obowiązek zinwentaryzować, udokumentować to znalezisko, co właśnie uczyniliśmy.
Co będzie dalej ze studnią? – Skoro w przeszłości jej nie zasypano, również teraz nie będzie zasypana – oznajmił na Facebooku prezydent Krzysztof Żuk. Czy znalezisko stanie się nową atrakcją? Jeszcze nie wiadomo.
Możliwych jest kilka rozwiązań. Studnię można z powrotem przykryć i ułożyć na niej nową nawierzchnię. A jej położenie zaznaczyć potem innym kolorem bruku, jak na pl. Wolności zaznaczono miejsce po wieży ciśnień rozebranej w 1946 r. Właśnie ku temu rozwiązaniu skłaniają się władze miasta. Tłumaczą, że pozostawienie studni otwartej byłoby problematyczne.
– Niestety, studnia znajduje się w pasie drogi – wyjaśnia Marzena Szczepańska, zastępca dyrektora Wydziału Inwestycji i Remontów w Urzędzie Miasta. Czy to oznacza, że sprawa jest już przesądzona i studnia nie będzie odkryta, a jedynie zaznaczona na nawierzchni? – To zależy od zaleceń wojewódzkiego konserwatora zabytków – zastrzega Szczepańska.
– Jest za wcześnie, żeby przekazywać informacje, że robimy tak, a nie inaczej – mówi Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków. – Trzeba poczekać na końcowe wnioski z badań i zastanowić się, co dalej robić.
Odkrycie może opóźnić przebudowę nawierzchni przed Bramą Krakowską. – Zapewniamy, że nie będzie to miało wpływu na przebudowę deptaka, tej części, która jest ważna dla przedsiębiorców, dla restauratorów – zapewnia Poznański. Restauratorzy i tak liczą straty, bo nie mogą wystawić kawiarnianych ogródków i pewne jest, że nie wystawią ich nawet na Noc Kultury, choć przebudowa deptaka miała się skończyć 15 maja.