Prezes Portu Lotniczego Lublin niesłusznie dostał ponad 78 tys. zł nagród, a wiceprezes ponad 45 tys. złotych – twierdzi Najwyższa Izba Kontroli. NIK sprawdzała, czy miasto prawidłowo nadzorowało spółki komunalne i te, w których ma udziały. Wyniki są druzgocące dla magistratu.
Tymczasem, w latach 2008–2010 Port Lotniczy Lublin przynosił stratę, która jeszcze się zwiększała, a spółka nie regulowała na czas wszystkich zobowiązań. – Prezesowi i wiceprezesowi zarządu nie powinna być przyznana nagroda roczna za ten okres – czytamy w wystąpieniu pokontrolnym skierowanym do Ratusza przez delegaturę NIK w Lublinie.
– Nie ma podstaw, by występować do prezesów o zwrot pieniędzy – komentuje Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. – Nagroda została przyznana, bo harmonogram inwestycji był realizowany prawidłowo, a spółka na etapie budowy lotniska nie mogła przynosić zysku.
MPK i MPWiK
Zdaniem izby, dodatkowa działalność spółek komunalnych "wykracza poza sferę użyteczności publicznej i zadania własne gminy”. NIK zwraca uwagę, ze działalność ta jest zgodna z aktami założycielskimi spółek, ale akty te są sprzeczne z ustawami, a Ratusz nie zrobił nic, by dostosować je do obowiązujących przepisów.
Magistrat twierdzi tymczasem, że "dorabianie na boku” wychodzi miejskim spółkom na dobre. – Rezygnacja z dodatkowej działalności doprowadziłaby do podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej, cen wody, albo zwolnień pracowników – mówi Krzyżanowska. – Z dodatkowej działalności miejskich spółek na pewno nie zrezygnujemy.