Ja się nie czuję winna, że doszło do tego pobicia - mówiła dziś w sądzie 16-letnia Nina P.
11 stycznia w Lublinie grupka wyrostków zaatakowała Andrzeja K. Wśród nich była Nina P. Zaczepili studenta już w autobusie miejskiej komunikacji. Potem za nim wysiedli. Konrad N., Paweł N. zaczęli okładać chłopaka pięściami. Student próbował się bronić. Jego opór wzmógł tylko agresję bandytów. Wtedy napastnicy zadali mu kilkanaście ciosów nożem. Policja zatrzymała ich jeszcze tego samego wieczora. Obaj są oskarżeni o usiłowanie zabójstwa.
Kilka godzin przez pobiciem studenta Nina wysłuchała wyroku skazującego jej innych kolegów za usiłowanie zabójstwa. Wrzucili do studni nastolatkę. Nina była zamieszana w tamtą sprawę. Po wysłuchaniu wyroku spotkała się ze znajomymi. Pili rozrobiony spirytus. Do domów wracali autobusem.
Na wczorajszą rozprawę Ninę przywieziono z ośrodka wychowawczego. - Ja miałam w autobusie wyciągnięte nogi na przejście - relacjonowała w sądzie. - Pokrzywdzony poprosił, żebym je zabrała. Potem wysiadł. Nie wiem, dlaczego został zaatakowany.
- Kto zawinił, że doszło do tego zajścia? - dopytywał dziewczynę sąd?
- Nie wiem czy zawinił pokrzywdzony, czy my - odparła nastolatka. Starała się umniejszać w pobiciu rolę kompanów. - To nie było takie straszne bicie tylko szarpanina. Ten chłopak też był agresywny - zeznała.
Paweł N. i Konrad N. słuchali jej opowiadania z rozbawieniem. Sąd nakazał sfotografować ich tatuaże. Potem biegły oceni co oznaczają w więziennej subkulturze.
Następna rozprawa 15 października. (ER)