Ponad 400 osób przewiozły pierwsze autobusy nocnej komunikacji. Pasażerowie byli bardzo zadowoleni.
Czwartek, godz. 23.10. Pod Pocztę Główną podjeżdża pierwszy bus linii 301. Wita go grupka dziennikarzy i władze Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Jest też policyjny radiowóz. - Poprosiliśmy o pomoc policję, bo ochroniarze w autobusach będą dopiero od 12 kwietnia - tłumaczy Andrzej Satke, dyrektor eksploatacyjny MPK.
Zjawił się też prezydent. - Kiedy nocne będą kursować przez cały tydzień? Gdy zaczną przynosić dochód - mówi Adam Wasilewski, prezydent Lublina. Ale to mało realne. - Liczę, że przychody z biletów pokryją najwyżej 30 proc. kosztów - stwierdza Satke.
Dochodzi godz. 23.30. Linią 303 ruszamy na Czuby. - To nic, że autobusy jeżdżą tylko w trzy noce. Wtedy są najbardziej potrzebne - mówi Marta Stachyra, studentka z Lublina.
Najwięcej ludzi wsiada przy Ogrodzie Saskim i obok basenu AOS przy ul. Głębokiej. Niektórzy kasują bilety z kiosku, choć ważne są tylko te od szofera. - Na trasie z centrum na Czuby sprzedałem 10 biletów normalnych i 16 ulgowych. Może być, jak na pierwszą noc - mówi kierowca z 303.
Wracamy do centrum. Tym razem jedzie sporo gapowiczów. Dojeżdżamy na pl. Litewski. Tu mamy dwie minuty na przesiadkę w autobus na Czuby.
- Wracam z pracy - mówi pani Teresa z pubu Johny's. - Skończyłam o północy. Zwykle jeździłam taksówką, pracowniczym kursem za 7 zł. Teraz oszczędzę - dodaje.
- Sprzedaliśmy 261 biletów ulgowych i 63 normalne - podlicza Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK. - Wiem, że było dużo gapowiczów. Ale będą kontrole biletowe.
Największe wzięcie miała linia 303 z Felina na Czuby. Jechało nią 200 osób. Ok. 110 osób wybrało linię 301 ze Sławinka na ul Romera. Najsłabiej wypadła linia 302 z Czechowa do Abramowic.