Ulica Sowińskiego zawsze się korkowała w godzinach szczytu. Teraz w dni powszednie jest jeszcze gorzej. Wszystko przez zamknięcie przez UMCS zdezelowanej kładki.
Kładka została zamknięta dwa miesiące temu z powodu złego stanu technicznego. O ile w czasie wakacji nie było to problemem, to od początku roku akademickiego, gdy do Lublina wrócili studenci - problem jest. W weekendy jest dobrze ale w dni powszednie w tym miejscu tworzą się spore korki, a autobusy komunikacji miejskiej spóźniają się przez to nawet po 20 minut.
Taka sytuacja może potrwać przez najbliższe miesiące. - Generalna modernizacja kładki według szacunków to koszt rzędu miliona złotych. Z ekspertyzy wykonanej na zlecenie uczelni niestety jasno wynika, że nie ma mowy o doraźnym remoncie. Konstrukcję trzeba po prostu wybudować od podstaw - mówi Aneta Adamska z biura prasowego UMCS.
Rozwiązaniem ma być przekazanie tego terenu miastu, które miałoby wyremontować kładkę przy okazji planowanej przebudowy ul. Sowińskiego. Senat uczelni podjął już uchwałę w tej sprawie, ale okazała się ona niekompletna.
Kiedy to nastąpi? - W przyszłym roku, ale dokładny termin zależy od tego, ile potrwają konsultacje z mieszkańcami i kiedy uda się ogłosić przetarg na wykonawcę inwestycji - tłumaczy Krzyżanowska.
W grę nie wchodzi montaż sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu z ul. Langiewicza. W kontekście planowanego remontu miasto nie może ponieść kosztów montażu świateł w wysokości 350 tysięcy złotych. Na razie zmieniona została kolorystyka przejścia dla pieszych przez ul. Sowińskiego. Kierowców o utrudnieniach ostrzegają wymalowane na jezdni czerwone pasy.