Miasto wybrało projektantów nowej szkoły na Czubach. Dokumentacja powinna być gotowa już w wakacje. A zaraz po wakacjach, ale tych w roku 2018, w szkole mają się odbyć pierwsze zajęcia. Nie tylko lekcyjne, bo również sportowe i kulturalne.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
O kontrakt na zaprojektowanie szkoły przy ul. Berylowej rywalizowało aż 18 firm. Zwyciężyła łódzka pracownia Pion, która podejmie się zadania za 462 tysiące złotych. Komplet dokumentów ma sporządzić 20 lipca tego roku, bo taki termin zadeklarowała startując w przetargu.
– W sierpniu lub wrześniu chcielibyśmy już uzyskać pozwolenie na budowę – potwierdza Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów w Urzędzie Miasta. Jeszcze w tym roku wybrany mógłby zostać ogłoszony przetarg na roboty budowlane.
Choć projekt jeszcze nie powstał, to już wiadomo jak wyglądać będzie nowy budynek i co dokładnie się w nim znajdzie. Elewacje ze szkła o żywych barwach mają stwarzać wrażenie przenikających się kolorowych pudełek. Wewnątrz działać ma szkoła podstawowa mogąca pomieścić 600 uczniów i przedszkole dla 200 dzieci. Wspólna dla obu tych placówek kuchnia znajdzie się na parterze, tutaj też będzie stołówka.
Na najwyższej kondygnacji przewidziane są pomieszczenia dla domu kultury. Wejście do tej części prowadziłoby przez szkołę, z którą dom kultury dzielić ma również znajdującą się na tym piętrze aulę. Mają się w niej odbywać zarówno szkolne imprezy, jak też wydarzenia dostępne dla wszystkich mieszkańców.
Miasto zakłada, że budowa potrwa niecałe dwa lata. – Chcemy, żeby 1 września 2018 r. w tej szkole zadzwonił już dzwonek – mówi Dziuba. Koszty inwestycji, które poznamy po przetargu, szacowane są teraz na kwotę 45 milionów zł. Tych pieniędzy miasto nie zdobędzie z żadnej unijnej dotacji, dlatego budowa będzie częściowo finansowana kredytem.
Szkole trzeba będzie jeszcze zapewnić miejsce na boisko. Nie zmieści się ono na działce, na której ma stać budynek, dlatego miasto sięgnie po sąsiednie grunty, ale na razie nie jest ich właścicielem. – Trzeba będzie prowadzić negocjacje z właścicielami – wyjaśnia Dziuba. Tłumaczy, że z pozyskaniem ziemi nie będzie problemu, bo w planie zagospodarowania terenu jest ona zarezerwowana na zieleń publiczną, a z takim zapisem trudno będzie znaleźć innego kupca niż miasto.