Na placu Zamkowym po raz pierwszy można było się w niedzielę przywitać z nowymi przegubowymi trolejbusami, które już niedługo będą wozić nas po Lublinie.
Miasto zamówiło w lubelskim Ursusie piętnaście takich pojazdów, dwa z nich wystawiono na pikniku komunikacyjnym. Pachnące nowością ursusy robiły dobre wrażenie na zwiedzających. – To naprawdę lubelska produkcja? – niedowierzali niektórzy goście. Bardzo chwalili estetykę.
Nowe trolejbusy wyposażone zostały w baterie pozwalające na jazdę bez zasilania z sieci trakcyjnej. Przy wyłączonym ogrzewaniu i klimatyzacji prądu powinno wystarczyć na przejechanie 15 km. Niespodzianką jest to, że na końcu pojazdu, obok ostatnich drzwi nie ma żadnych siedzeń, jest za to sporo miejsca do stania.
W pojeździe zauważalnie dużo jest gniazd USB do ładowania telefonów komórkowych, jest biletomat przyjmujący płatności nie tylko monetami, ale też kartami zbliżeniowymi, zaś w przegubie zamontowano dodatkowe poręcze dla pasażerów. Chyba jedynym mankamentem, który wytykali pasażerowie jest uchwyt przy poczwórnych siedzeniach, zabierający miejsce na nogi.
Nie tylko przegubowe trolejbusy można było oglądać podczas niedzielnego pikniku. Były też inne pojazdy kursujące na co dzień po lubelskich ulicach, był zabytkowy autobus i starty trolejbus, ale było również autobus zasilany wodorem, również produkcji Ursusa. Spalając wodór pojazd wytwarza energię elektryczną do jazdy. Na jednym tankowaniu może przejechać 450 km, a zamiast spalin emituje wodę. Problemem jest jednak brak stacji do tankowania wodoru.