Badaczka literatury: „To wstyd dla Lublina”. Artysta: „Projekt ma zmusić przechodnia do refleksji”. Kurator: „Zadaniem sztuki nie jest dydaktyka. Sztuka zadaje niewygodne pytania, chce prowokować do dyskusji”. Żółty neon „Chominowa” to jedna z prac festiwalu Utajone Miasto/Otwarte Miasto.
Wywołujący kontrowersje neon powstał w ramach tegorocznej edycji festiwalu Utajone Miasto/Otwarte Miasto. Świecący na żółto napis w poniedziałek pojawił się nad bramą staromiejskiej uliczki Ku Farze.
Na neonie nazwisko gospodyni jednej z lwowskich kamienic, gdzie przed deportacją do Płaszowa ukrywała się Zuzanna Ginczanka. Mimo że gospodyni ją zadenuncjowała poetce udało się uciec. Zdarzenie to opisała w wierszu „Non omnis moria”. Co precedensowe – to właśnie na podstawie utworu literackiego po wojnie Zofię Chominową skazano na cztery lata więzienia.
Postać Zofii Chominowej przypomina teraz krakowski artysta Adam Rzepecki. – Projekt, zakładając sprzeciw widza wobec jednoznacznej postawy Chominowej, chce zmusić przechodnia do refleksji nad postawą człowieka wobec drugiego w każdych trudnych czasach – tłumaczy artysta.
Praca zbulwersowała prof. Izoldę Kiec, badaczkę literatury i autorkę biografii Ginczanki. Na swoim Facebooku wytyka organizatorom festiwalu nie tylko błąd w opisie pracy (autor napisał, że Zuzanna Ginczanka została zamordowana w 1955 r., czyli 11 lat po swojej faktycznej śmierci). Suchej nitki nie pozostawia też na samym neonie.
– Tu nie ma drugiego dna. Chominowa nie dokonywała wyborów etycznych, była po prostu antysemitką – pisze prof. Kiec. – „Wolność artystyczna” nie zwalnia od odpowiedzialności. I żadna interpretacja, nawet wypowiedziana językiem, którego nie rozumie 90 proc. społeczeństwa nie dowiedzie, że artyście wolno więcej.
Głos zabrał też Zbigniew Libera, kurator tegorocznej edycji festiwalu. – Tak, to zaiste okropne. Ale co bardziej, działalność koszmarnej Chominowej czy Adama Rzepeckiego, który śmiał tę denuncjatorkę przypomnieć? – komentuje Libera. – Okropne jest także niezrozumienie sztuki jakim wykazała się Pani Izolda Kiec, a za nią grono zdezorientowanych internetowych komentatorów.
Jak tłumaczy praca ta nie jest poświęcona Zuzannie Ginczance, a „haniebnym postawom niektórych Polaków w czasie ostatniej wojny”.
– Zadaniem sztuki nie jest dydaktyka, co sugeruje Pani Kiec, ani dawanie dobrych rad. Sztuka raczej zadaje niewygodne pytania, chce prowokować do dyskusji. A zatem uważam, że praca Rzepeckiego spełniła swoje zadanie – stwierdza kurator festiwalu.
W tym roku - inaczej niż do tej pory - organizowany przez Ośrodek Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych Rozdroża festiwal rozkręca się powoli.
W mieście można już oglądać prace Zbigniewa Libery (błonia zamkowe), Adama Rzepeckiego (Ku Farze), Piotra Lutyńskiego (Plac Kaczyńskiego), Krzysztofa M. Bednarskiego (Ogród Saski) oraz Alexandre Perigot (ul. Okopowa).
Kolejne pojawią się wkrótce. Swoje instalacje w miejskiej przestrzeni pokażą jeszcze: Janusz Bałdyga, Zuzanna Janin, Piotr Skiba, Barbara Gryka, Wojciech Bąkowski, Jerzy Kosałka, Bohdan Ruciński, Grzegorz Drozd i Jerzy Zyśko.
Festiwal potrwa do 17 października.