Kar po piętnaście lat więzienia zażądał wczoraj prokurator dla Konrada N. i Pawła N., którzy poranili nożami studenta na przystanku MPK.
Rozwydrzona grupa nastolatków kpiła z pasażerów. Wyśmiewali też długie włosy studenta Andrzeja K. Potem wyszli za nim z autobusu. Mężczyźni zaczęli wyciągnęli noże. Student dostał pięć ciosów w klatkę piersiową. Tylko szybka operacja uratowała mu życie. Konrad N. i Paweł N. zostali oskarżeni o usiłowanie zabójstwa. Pierwszy agresywnie zachowywał się na procesie. Drugi dal się we znaki w areszcie. Wciągu roku dostał 26 nagan.
- To zdarzenie nie wywarło na ich sumieniach żadnego śladu - mówił wczoraj w sądzie mecenas Tomasz Przeciechowski, który reprezentował studenta. - Oni są poza prawem. Nie obowiązują ich żadne normy. Więc niech na długo zostaną poza społeczeństwem.
Obrońcy oskarżonych chcieli, żeby ich klientów skazać tylko za pobicie. - To jest chłopiec, który nie potrafi sobie poradzić z emocjami - mówi o Konradzie N. jego adwokat. - Trzeba go wychowywać. - Użycie noża było elementem walki, a nie chęcią wyeliminowania przeciwnika - dodał adwokat Pawła N.
Nina P. stanęła przed sądem rodzinnym. Wraz z Konradem N. i Pawłem N. na ławie oskarżonych zasiada jej siostra. Prokuratura oskarża ją o bicie studenta oraz o zacieranie śladów. Zażądała dla niej dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
er