Płomienie od razu wystrzeliły wysoko - opowiada pracownik komisu mieszczącego się tuż obok szopki. - Właśnie wychodziłem z biura. Najpierw przyjechała policja. Zdejmowali głośniki, zamiast ratować zwierzęta...
- Pierwszy na miejscu pojawił się radiowóz patrolujący Starówkę - tłumaczy z-ca komendanta miejskiego policji w Lublinie, Zygmunt Sochaczewski. - W ratowaniu zwierząt przeszkadzał duży ogień i dym. Poza tym, policjanci nie znali rozkładu budowli. Nie wiedzieli, jak dostać się do zwierząt.
Straż pożarna dotarła na miejsce 5 minut po zgłoszeniu. - Już na ul. Narutowicza było widać łunę - mówi kpt. Andrzej Sławacki, dowodzący akcją. - Wokół szopki było tak gorąco, że musieliśmy odsuwać nasze wozy. Do zwierząt nie można było dotrzeć. Temperatura była zbyt wysoka. Z dachu spadały płonące snopki siana. To był prawdziwy deszcz ognia - dodaje A. Sławacki.
Oficjalnie przyczyna pożaru nie jest znana. Mogło nią być zwarcie instalacji elektrycznej lub podpalenie; również nieumyślne. - Tu wystarczyłby nawet niedopałek papierosa.
Na zgliszcza przyszło wczoraj wielu lublinian, a na ratuszowych schodach pojawiły się znicze zapalone ku pamięci zwierząt, które spłonęły w stajence. A dziś o godz. 17.30 na placu Łokietka odbędzie się msza św. i wspólne śpiewanie kolęd z udziałem Krystyny Prońko.
Prezydent Andrzej Pruszkowski powołał już specjalną komisję, która ma przeprowadzić dochodzenie. Sprawą zajmuje się również sekcja dochodzeniowo-śledcza Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Straty to ok. 90 tys. zł. Większość zwróci ubezpieczyciel.
Straciliśmy szopkę
Wcześniej do akcji wkroczyli strażnicy miejscy. W Ratuszu, obok którego stała szopka, dyżur pełni zawsze dwóch funkcjonariuszy. Obserwują obraz z kamery nad szopką. - Jeden zadzwonił do straży pożarnej, a drugi rozwinął węża strażackiego - poinformowali ich koledzy z następnej zmiany.
Chcieli ratować zwierzęta
- Z tego, co wiem, były próby ratowania zwierząt - tłumaczył Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina. - Strażnicy miejscy poinformowali też policjantów i strażaków o tym, że zwierzęta są w szopce.
- Dopiero po opanowaniu ognia można było do środka wprowadzić ludzi w aparatach oddechowych - dodaje A. Sławacki. - Strażnicy miejscy i policjanci pierwszą fazę akcji przeprowadzili prawidłowo, jednak byli bezsilni wobec ognia.
Dlaczego nikt, oprócz strażników, nie pilnował szopki? - Powołałem 3-osobową komisję, która przeprowadzi dochodzenie - mówi Andrzej Pruszkowski. - Pożar został zauważony przez przechodnia.
To on powiadomił straż pożarną.
Jednak pierwsze zarejestrowane zgłoszenie straż otrzymała od policji. A kiedy strażnicy z Ratusza zauważyli pożar? Czy postępowali prawidłowo? - Wyjaśni to nasza komisja - dodaje Edward Szempruch, zastępca prezydenta i przewodniczący komisji.
Nie ma magnetowidu
Miejski monitoring nie pomoże w wykryciu ewentualnych sprawców podpalenia. Obrazu z ratuszowej kamery nie nagrywał magnetowid... bo go nie ma. Miasto dopiero planuje jego zakup. Być może pomogą nagrania z pobliskich banków.
W ostatnich latach szopki pilnowało wojsko. W tym roku miasto zrezygnowało z pomocy żołnierzy. Strażników z Ratusza miał wspierać patrol policji ze Starówki. - Nie zwracaliśmy się do wojska z prośbą o pomoc - mówi Małgorzata Szatkowska z kancelarii prezydenta Lublina. - Chcieliśmy chronić szopkę własnymi siłami.
Czy stajenka była odpowiednio zabezpieczona przed pożarem i czy powinny się w niej znajdować żywe zwierzęta? - Od samego początku byliśmy przeciwni - mówi Halina Kowalska-Pyłka, prezes Lubelskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. - Powinien ich przez całą noc pilnować dozorca albo zwierzęta powinny być zabierane na noc. Monitoring nic nie dał. Nie można zwierząt traktować jak zabawki, a od ustawiania szopek są kościoły.
Stowarzyszenie zastanawia się nad skierowaniem sprawy do sądu. - Będziemy o tym rozmawiać z senator Teresą Liszcz, która jest członkiem naszego stowarzyszenia - dodaje H. Kowalska-Pyłka. - Na pewno wystąpimy do prokuratury w sprawie niezabezpieczenia zwierząt
Urząd Miasta odpiera zarzuty. - Czy jakikolwiek właściciel siedzi przez całą noc ze zwierzętami w oborze? Dozorca doglądał ich za dnia. Robił to przez 4 lata ten sam człowiek - odpowiada M. Szatkowska.
Nikt ich nie ocalił...
W tym roku zwierzęta wypożyczono z Fermy Strusi Afrykańskich w Leonowie. - Zwierzęta chowały się u nas od samego początku i byliśmy z nimi bardzo zżyci - podkreśla Renata Siejko, współwłaścicielka. - Na deptaku było tylu ludzi, była policja i Straż Miejska, a nikt ich nie ratował. Ja wiem, że to wszystko działo się bardzo szybko, ale jednak...
E. Szempruch twierdzi, że na budowę szopki były wszelkie zezwolenia. - Cztery lata temu sprawdzaliśmy stajenkę. Była zabezpieczona preparatami ogniochronnymi - mówi Ryszard Starko, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Lublinie. - Potem nikt się do nas z taką prośbą nie zwracał. A powinien? - Jest problem z zakwalifikowaniem takiej budowli - odpowiada R. Starko. - Gdyby jednak UM zgłosił się do nas z prośbą o pomoc, na pewno byśmy to zrobili.
Dlaczego tak się nie stało? Według prawa budowlanego taki obiekt nie wymaga pozwolenia na użytkowanie czy odbioru ze strony straży pożarnej - odpowiada M. Szatkowska.
Czy za rok powstanie kolejna szopka? - Myślę, że tak - odpowiada prezydent Pruszkowski.
Zapytaliśmy lublinian, co sądzą o wydarzeniach sobotniej nocy
Myślę że szopki po prostu nie dopilnowano. Kiedyś pilnowało jej wojsko, a teraz? Uważam, że przyszłym roku szopka powinna znowu się pojawić, ale trzeba się nią troskliwiej zająć.
Andrzej Trześniewski - technik drogowy
Jestem zdruzgotany. Wydaje mi się, że można było tego uniknąć - przecież kiedyś też ktoś próbował podpalić szopkę, ale zareje- strowały to kamery w Ratuszu. Co się stało z kamerami w tym roku? Najbardziej szkoda zwierzaków, bo przecież nic nikomu nie zawiniły.
Renata Barańska - studentka, wokalistka zespołu "Być jak Tata”
W sobotę występowaliśmy tu jako ostatni zespół. Kiedy dowiedziałam się, co się stało, po prostu struchlałam. Najgorsze jest to, że spłonęły zwierzęta. Szopka powinna stanąć tu w przyszłym roku, ale trzeba bardziej zadbać o bezpieczeństwo.
Pytał Tomasz Kolasa