Nowością, którą wprowadził niedawno szpital przy ul. Staszica jest możliwość uczestnictwa ojców przy porodzie zabiegowym. Placówka jest pionierem tego rozwiązania w regionie.
Dzięki temu, noworodek może mieć swój pierwszy kontakt z obojgiem rodziców. Taka możliwość jest dostępna od dawna w większych miastach np. w Warszawie, ale jest to również norma w krajach zachodu m.in. w USA.
- Ta sala operacyjna była taką salą tabu, że nie można było do tej pory tam w ogóle wejść. Bardzo długo się opieraliśmy, bo uważaliśmy, że ojcowie mogą nie dać sobie rady, że nie podołają. Oczywiście ojcowie wchodzą na salę operacyjną z zachowaniem całkowitej aseptyki. On się myje, my go przebieramy w ubrania operacyjne, czepki i buty. Jest daleko od pola operacyjnego, bliżej anestezjologa, na wysokości głowy matki. Trzyma matkę za rękę, może z nią rozmawiać, a po wydobyciu dziecka, tata może to dziecko ucałować, przytulić razem z matką – mówi prof. dr hab. n. med. Anna Kwaśniewska - kierownik Kliniki Położnictwa i Patologii Ciąży Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie.
Profesor Kwaśniewska zaznaczyła, że rozmawiając z lekarzami ze szpitala w Warszawie, gdzie praktykuje się obecność ojców podczas zabiegu od wielu lat, zaledwie dwóm zrobiło się kiedyś słabo. W szpitalu przy ul. Staszica już kilkoro ojców mogło towarzyszyć swojej partnerce.
- Oni chcą w tym uczestniczyć i są zachwyceni. Nam też się to bardzo podoba. Te cięcia cesarskie pozostają w ich pamięci i zbieramy bardzo pozytywne opinie. Ojcowie są teraz przyzwyczajeni, że od razu po porodzie jest tzw. system kangurowania. Wtedy ojciec ma taki specjalny fotel, bardzo wygodny, w którym siada i uprzedzamy go, że musi mieć koszulę otwartą, żeby był kontakt skóra do skóry z dzieckiem. A teraz ma pierwszy kontakt jest już na sali operacyjnej i jeżeli sobie życzy kangurowania, wtedy bierze to dziecko, idzie do takiego kącika, gdzie następuje to kangurowanie – dodaje kierowniczka kliniki.