

W środę rozpoczął się proces 32-letniego Adama K. – podejrzanego o pedofilię taksówkarza z Lublina. Mężczyzna prowadził kościelną scholę. Próbował się również umówić na spotkanie z 10-latką.

Mężczyzna wpadł w ubiegłym roku, kiedy korzystając z jednego z portali internetowych próbował umówić się na spotkanie z 10-latką z Łęcznej. Wiadomość od Adama K. znalazła mama dziewczynki, która sprawdzała, z kim córka rozmawia. To ona poinformowała śledczych, o tym, że mężczyzna miał namawiać dziecko do całowania i pytał, „czy wie, co robią dziewczynki z chłopcami w łóżku, a jak nie, to może ją tego nauczyć”.
Mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące nawiązywania kontaktu z małoletnią w celach seksualnych oraz posiadania i rozpowszechniania dziecięcej pornografii. Stało się to po tym, jak biegły informatyk badający sprzęt komputerowy zabezpieczony w mieszkaniu Adama K., znalazł znaczne ilości materiałów pornograficznych, w tym z udziałem dzieci. W przeglądarkach internetowych natrafiono również na ślady świadczące o odwiedzaniu stron z dziecięcą pornografią.
W swoim środowisku Adam K. miał nienaganną opinię. Od dziesięciu lat prowadził dziecięcą scholę przy jednej z lubelskich parafii. Przygotowywał oprawę nabożeństw, jeździł z podopiecznymi na wycieczki. Inaczej ocenili go biegli psychologowie, którzy stwierdzili u niego cechy pedofilii.
Proces mężczyzny będzie się toczył przy drzwiach zamkniętych. – Sprawa dotyczy strefy życia seksualnego i dlatego mogłaby naruszać dobre obyczaje – argumentowała wczoraj wniosek o wyłączenie jawności prokurator prowadząca sprawę Adama K. – Jawność rozprawy mogłaby naruszać także ważny interes osoby pokrzywdzonej.
Zanim dziennikarze opuścili salę rozpraw, mężczyzna, któremu grozi do 12 lat pozbawienia wolności krył twarz za czarnym kapturem.