- Andrzej był uśmiechnięty, życzliwy, serdeczny i zawsze wierny wojsku - mówił na pogrzebie płk Jerzy Różak, dowódca 3. Brygady Zmechanizowanej.
Ciało Filipka ze wszystkimi honorami zostało złożone w Alei Zasłużonych cmentarza na lubelskim Majdanku.
Wcześniej w Archikatedrze Lubelskiej została odprawiona uroczysta msza święta. Przewodniczył jej abp Józef Życiński. - Sierżant Filipek był w Iraku po to, aby bronić wartości, które są cenne dla wszystkich. Zginął, bo nie chciał, aby terror i przemoc stanowiły ostatnie słowo w kraju, który nie może być nam obojętny - podkreślił metropolita lubelski. - Brał udział w misjach, które miały dać ulgę narodowi irackiemu przed jarzmem terroru - dodał w kazaniu biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski.
- Sierżant Andrzej Filipek, żołnierz misjonarz, ma swój znaczący udział w dziele budowania pokoju, stabilizowania Iraku - mówił na grobem żołnierza minister obrony narodowej Aleksander Szczygło. - Dzisiaj polscy żołnierze w Iraku, wraz z tysiącami sojuszników z całego świata, pomagają słabszym i dają im nadzieję na lepsze życie.
W liście, odczytanym na cmentarzu przez szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Romana Polko, napisał też o tym prezydent Lech Kaczyński: - Musimy pamiętać, że w największych zamachach terrorystycznych ostatnich lat: w Nowym Jorku, w Londynie, w Madrycie ginęli także Polacy. Dlatego dzisiaj nasi żołnierze strzegą nie tylko granic ojczyzny, ale walczą z terroryzmem także w odległych od Polski misjach w Iraku czy Afganistanie.
- Zgłaszając gotowość udziału w misji w Iraku doskonale wiedział, ze to niebezpieczne zadanie. Podejmował je po raz trzeci wierząc we własne umiejętności, w swoich kolegów i w powrót do domu - tłumaczył minister Szczygło.
Wczoraj ci koledzy żegnali go razem z rodziną. - Andrzej był uśmiechnięty, życzliwy, serdeczny i zawsze wierny wojsku - wyliczał płk Jerzy Różak, dowódca 3. Brygady Zmechanizowanej Legionów z Lublina, w której Filipek służył. - Śmierć bliskiej osoby jest zawsze ciosem. Dziś ten cios przeżywamy razem.
Różak zapowiedział, że wdowa po żołnierzu będzie mogła liczyć na wsparcie wojska. - Udzielimy wszelkiej pomocy pani i pani dzieciom - mówił do żony Filipka, Katarzyny. - Jesteśmy to winny pani i Andrzejowi.
Filipek pozostawił żonę, 6-letniego syna i 2-letnią córeczkę. Miał 31 lat. Służył w wojsku od 12 lat. W Iraku był po raz trzeci. Wcześniej wyjeżdżał do Syrii i dwukrotnie do Bośni i Hercegowiny. Zginął w piątek, gdy polski patrol najechał na minę w północnej części Diwaniji. Trzech innych żołnierzy zostało rannych.
Pośmiertnie Andrzej Filipek został awansowany na sierżanta i odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego. (MB)