Nawet 10 tys. zł grzywny mogą zapłacić rodzice ucznia, który będzie wagarował.
- To niezbyt dobra wiadomość na początek roku szkolnego - mówi Krzysztof, uczeń jednego z lubelskich techników. O zmianie przepisów i zaostrzeniu kar dowiedział się wczoraj, gdy po raz pierwszy po wakacjach przyszedł do szkoły. - Cała nasza klasa zbaraniała - komentuje. - Nasi rodzice mają płacić za nasze wagary? I to takie pieniądze? Już sobie wyobrażam, co się będzie działo.
Nowelizacja ustawy o oświacie po raz pierwszy dokładnie precyzuje, czym jest uchylanie się od obowiązku szkolnego. Od wczoraj za 50 procent nieusprawiedliwionych nieobecności w ciągu miesiąca grożą surowe kary.
Jeśli uczeń będzie wagarował, dyrektor szkoły ma obowiązek go upomnieć i poinformować o tym rodziców. Szkoła może też wysłać z interwencją pedagoga, obniżyć uczniowi ocenę z zachowania czy zostawić go na drugi rok w klasie. To nie koniec. Bo dyrektor może też skierować wniosek do organu prowadzącego szkołę (urzędu miasta czy gminy) o nałożenie grzywny na rodziców wagarowicza.
Jej wysokość będzie ustalał samorząd. Ale kara może sięgać nawet 10 tys. zł!
- Trudno, będziemy postępować tak, jak nakazuje ustawa - zapowiada Augustyn Okoński z Wydziału Oświaty Urzędu Miasta w Chełmie. - Podobnie jak dyrektorzy szkół, musimy korzystać z praw i obowiązków, które nakłada na nas prawo.
- Powiedziałem to uczniom już wczoraj, na rozpoczęciu roku szkolnego - tłumaczy Teodor Józefacki, dyrektor Zespołu Szkół w Kazimierzu Dolnym. - Wagary to duży problem, na który było już wiele pomysłów. Być może ten wreszcie okaże się skuteczny.
Stanisław Chojak z Referatu Oświaty w Parczewie zastrzega jednak, że nie można wszystkich rodziców od razu karać finansowo. - Przecież są różne sytuacje, do każdego trzeba podejść indywidualnie - podkreśla. - Myślę, że dyrektorzy w pierwszej kolejności powinni korzystać z kar przejściowych.
- To oczywiste, że najpierw będziemy rozmawiać z rodzicami i upominać uczniów innymi sposobami - odpowiada dyrektor jednego z lubelskich liceów. - Ale nie można o tym mówić teraz głośno, bo uczniowie pomyślą, że kary finansowe będą fikcją - dodaje. - Z nich też będzie można korzystać. Ale w ostateczności.
Co na to rodzice? - Nie bardzo rozumiem, dlaczego miałabym płacić za wagary mojego syna. Chodzi o wychowanie rodziców, czy naszych dzieci? - pyta pani Anita, mama gimnazjalisty z Lublina. - Ci, którzy to wymyślili, chcą chyba żebyśmy odprowadzali uczniów za rękę do szkoły. Paranoja.