Nagana na piśmie zamiast zapowiadanego zawieszenia - tak władze klubu parlamentarnego PO ukarały posła Janusza Palikota.
Czarne chmury nad Palikotem zbierały się od wielu miesięcy. Najpierw przyniósł sztucznego penisa na lubelską konferencję prasową w sprawie brutalności policji.
Potem w koszulce z napisem "Jestem gejem” i "Jestem z SLD” bronił praw uciśnionych jego zdaniem grup. Wreszcie w internetowym blogu zastanawiał się czy prezydent RP Lech Kaczyński ma problemy z alkoholem.
Szefowie PO dawali partyjnemu koledze kolejne ostrzeżenia. Grozili: skończ z takimi wypowiedziami, albo spotkają cię poważne konsekwencje. Palikot obiecywał poprawę. Długo jednak nie wytrzymał.
Kilka dni temu powiedział dziennikarzom, że o. Tadeusz Rydzyk ukradł pieniądze i powinien na kilka lat trafić do aresztu jak niesławny lobbysta Marek Dochnal. Do tego dołożył wypowiedź o "kryptogejach” w PiS. Kierownictwo Platformy zdenerwowały też stwierdzenia o potrzebie zmian personalnych w rządzie Donalda Tuska.
W ubiegłym tygodniu Cezary Chlebowski, przewodniczący klubu PO zapowiedział wniosek o zawieszenie Palikota na trzy miesiące w prawach członka klubu.
Jednak srogie miny nie przełożyły się na surową karę. Palikot poprosił w poniedziałek o łagodny wymiar kary. Poskutkowało. Prezydium klubu PO ukarało go, ale tylko naganą na piśmie.
- Prezydium przy jednym głosie wstrzymującym opowiedziało się za naganą - powiedział na konferencji prasowej Chlebowski. Dodał, że przed podjęciem decyzji bardzo długo rozmawiał z posłem, a na kształt kary wpłynął fakt, że poseł kieruje sejmową komisją "Przyjazne Państwo” likwidującą bzdurne przepisy.
Palikot przeprosił kolegów posłów. - Słowa, których użyłem w wywiadzie, były słowami za daleko idącymi, zbyt mocnymi i słowami, których rzeczywiście członek klubu PO nie powinien używać w publicznej debacie - przyznał Palikot. Ponownie zapowiedział rezygnację ze "zbyt odważnych wypowiedzi”. Ale Rydzyka i Kaczyńskiego nie przeprosi.
- Wygląda na to, że Palikot ma przyzwolenie na takie działania. Robi dziwne rzeczy i uchodzi mu to płazem. Oburzenie jego partyjnych kolegów jest obłudne - komentuje jeden z liderów lubelskiego PiS, poseł Tomasz Dudziński.