Pół setki wędkarzy - w tym osiem pań - walczyło w ostatni weekend o mistrzostwo lubelskiego Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego i "Złotą Rybkę” Dziennika Wschodniego podczas dwudniowych zawodów, jakie odbyły się na Zalewie Zemborzyckim.
- Na jeden turniej, na taką przynętę trzeba wydać przynajmniej sto złotych - mówią zawodnicy. Pada drugi strzał i zaczyna się łowienie. Nad zalew zjechali najlepsi juniorzy, kadeci i panie z całego okręgu by spróbować swoich sił. Kuszą nagrody i prestiż - zwycięzcy w poszczególnych kategoriach będą reprezentować Lubelszczyznę na mistrzostwach Polski.
Do siatek trafiają pierwsze ryby. W zanętę Grzegorza Statecznego wchodzi stado leszczy. Co chwilę holuje kolejną sztukę i jest zwycięzcą pierwszej tury. Inni też mają rezultaty.
- Mam pecha - mówi Danuta Szymańska, mistrzyni Polski z ubiegłego roku. - Trzy razy duże karpie zrywały mi żyłkę.
Niedziela przynosi zmianę pogody i ryby przestają brać. Zwycięzca poprzedniego dnia - G. Stateczny - nie łowi nawet jednej rybki i spada na dziesiąte miejsce. Wielu zawodników ratuje się wyciągając spod samego brzegu kilkucentymetrowe jazgarzyki - rekordzista złowił ich aż trzydzieści!
Lepiej wiedzie się paniom. Małgorzata Juchniewicz wyciąga prawie trzy kilogramy ryb! Kilkunastoletnie dziewczyny, głośno zachęcane przez trenerów, machają jedenastometrowymi wędziskami, by "zrobić” jak najlepszy wynik. W tym dniu płeć piękna bryluje. Najlepsza z pań łowi więcej ryb niż wszyscy panowie razem.
Wreszcie koniec zawodów - sędziowie ważą ryby, które po chwili odzyskują wolność. Andrzej Borkowski, dyrektor biura ZO PZW ogłasza zwycięzców, wręcza puchary i nagrody. "Złotą Rybkę” za największą rybę zawodów - ponad kilogramowego leszcza - otrzymuje Marcin Myśliwiecki, najlepszy junior. Ci, którym do szczęścia zabrakło niewiele, obiecują, że za rok będzie lepiej...
Najlepsi wędkarze
Kadeci: Mariusz Ruszała (Lublin Miasto)
Juniorzy: Mariusz Myśliwiecki (Lublin Daewoo)