Bez porozumienia zakończyły się wtorkowe negocjacje władz lubelskiego UMCS z uczelnianymi związkami zawodowymi w sprawie podwyżek dla pracowników. Żadna ze stron nie chce ustąpić.
Wiadomo jedynie, że władze uczelni nie chcą zgodzić się na włączenie podwyżek do pensji zasadniczej pracowników. To z kolei jeden z podstawowych warunków związkowców.
Chodzi o 10 mln zł ekstra dotacji, które UMCS dostał z Ministerstwa Nauki na podwyżki płac. Związki proponują, aby połowę dotacji podzielić po równo między wszystkich pracowników. Każdy dostałby podwyżkę wynagrodzenia za cały 2009 r. o ok. 120 zł miesięcznie. Kolejne 4 mln miałyby być wypłacone w formie równych dodatków (po ok. 100 zł miesięcznie), też za cały rok. A 1 mln miałby pozostać do dyspozycji rektora – na premie dla wykładowców.
Władze uczelni chcą wypłacić wszystko w formie dodatków, z wyrównaniem za cały 2009 r. Premie miałyby być uzależnione od stanowiska: od 110 do 500 zł miesięcznie. Najmniej dostałyby sprzątaczki i szatniarze, a z pracowników naukowych – magistrzy. Najwięcej – profesorowie.
Teraz władze uczelni i związkowcy mają czas na zastanowienie. Kolejna tura negocjacji – w czwartek. Nieoficjalnie mówi się, że brak porozumienia może skończyć się kolejnym protestem (poprzedni, w październiku, był w obronie zwalnianych pracowników pionu obsługi).