Sensacyjnie zapowiada się lubelska premiera dramatu "Zamknęły się oczy ziemi” opartego na wydarzeniach, które rozegrały się w domu sióstr betanek w Kazimierzu.
Kiedy w 2007 roku dramat betanek pokazał Teatr Kreatury z Gorzowa Wielkopolskiego protestował sam abp Józef Życiński. Arcybiskup mówił, że nagłośniona przez media inscenizacja doprowadzić może do nowych ran u sióstr betanek i w ich rodzinach.
Gorzowski spektakl zaczynał się na widowni. Wśród publiczności zasiadały cztery młode dziewczyny. Po kolei wstawały, żeby opowiedzieć swoją historię. Każda z nich zdejmowała ubranie. Kiedy zostały w samej bieliźnie, weszły na scenę, żeby założyć habity.
– Cieszę się, że drastyczny temat wziął w swoje ręce artysta, a nie hucpiarz – mówi Krzysztof Babicki, który wyreżyseruje dramat o kazimierskich betankach.
Choć premiera dopiero 9 kwietnia, to o sztuce Pawła Huelle już głośno w Polsce. – Zdecydowałem się na tytuł "Zamknęły się oczy ziemi” – powiedział podczas wczorajszej telekonferencji w Teatrze Osterwy słynny pisarz.
Tytuł pochodzi z wiersza Józefa Czechowicza. – Moja sztuka zacznie się w Kazimierzu w latach trzydziestych. Pojawi się w niej także Józef Czechowicz – mówił Paweł Huelle.
Po zamówieniu sztuki przez Krzysztofa Babickiego Huelle zainteresował się miejscem, gdzie dziś stoi dom sióstr betanek. Okazało się, że przed wojną w tym miejscu stał inny budynek, spotykali się w nim rosyjscy żołnierze na seansach spirytystycznych.
Od tego zacznie się jego sztuka. Pojawią się w niej także rozmodleni chasydzi. Na wydarzenia z lat trzydziestych Paweł Huelle nałożył współczesne sceny z życia sióstr betanek, które zakleiły okna papierem i zamknęły się w swoim domu. – Czy doszło tam do opętania? – pyta Huelle.
Pisarz, który już miał na pieńku z kościołem (ks. prałat Henryk Jankowski wytoczył pisarzowi proces za sformułowanie, że prałat przemawia jak "gauleiter, gensek, a nie jak kapłan”) nie ukrywa, że sztuka będzie także o polskim Kościele.
– Kiedyś, jak na jego czele stał Jan Paweł II, wszystko było proste – mówił Huelle. Dziś wydarzenia z krzyżem pokazują, że jest inaczej.
– Cieszę się, że Paweł Huelle pisze sztukę dla naszego teatru. W ostatnim sezonie mieliśmy 85 proc. frekwencję, wpływy z biletów wyniosły 800 tys. zł. Choć repertuar był ryzykowny, to lubelska publiczność przekonała się do repertuaru współczesnego – mówi Krzysztof Babicki.