W ramach protestów urlopy na żądanie w Szpitalu Klinicznym przy ul. Jaczewskiego w Lublinie planowało wziąć więcej pielęgniarek,
- Dyrekcja rozesłała pismo do kierowników klinik i pielęgniarek oddziałowych, zakazujące wydawania urlopu na żądanie - mówi jedna z pielęgniarek. - Niektóre z koleżanek przestraszyły się i wycofały.
Zuzanna Dyńska, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek w szpitalu, odsyła do rzecznika prasowego, nie komentując sytuacji. - Było nerwowo - przyznaje Marta Podgórska, rzecznik prasowy szpitala. - Związek zawodowy pielęgniarek w ogóle nie poinformował dyrekcji o zamiarach masowego pójścia na urlop. Dzień przed protestem, późnym popołudniem, dosłownie z korytarza dowiedzieliśmy się, że coś takiego jest planowane. Dlatego dyrekcja rozesłała pisma z uwagą, że żądanie urlopu w takiej sytuacji jest nadużyciem prawa. Niektóre panie zrezygnowały, ale to nie była próba zastraszenia.
Rzeczniczka dodała, że praca szpitala i jego przychodni była wczoraj utrudniona. - Pracowaliśmy jak na dyżurze. Zabiegi planowe wykonywano w ograniczonym zakresie. Lekarze dwoili się i troili, by zastąpić pielęgniarki.
Dziś kolejny dzień pielęgniarskich protestów. - Urlopy na żądanie planują koleżanki w szpitalach w Łukowie, Lubartowie, Janowie Lubelskim - przekazała nam Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na Lubelszczyźnie.
(step)