Już w piątek do Częstochowy dotrą pielgrzymi z Lublina, którzy w ciągu 12 dni pokonają w sumie 320 kilometrów. Idą rozmodleni i szczęśliwi chociaż nie ukrywają też, że… mają dosyć
Takich upałów w dziejach pielgrzymki chyba jeszcze nie było. W trakcie dnia kompletnie nie ma czym oddychać. – mówi Piotr, w drodze na Jasną Górę po raz trzeci. – W poprzednich latach zawsze były dni kiedy szedłem w sztormiaku. Teraz mamy upalne ekstremum.
– Jest pięknie, ale i trudno – dodaje Ewelina, na pielgrzymce po raz pierwszy. – Momentami muszę walczyć ze sobą, bo tracę wiarę, że w ogóle dojdę do celu. Mam dosyć. Wszystko mnie boli. Ze stóp leci mi krew, bo starłam odciski. Ale zarazem jestem szczęśliwa, że tu jestem.
– Dajemy radę – śmieje się Wiktor Michalski. – Wprawdzie takich upałów w dziejach lubelskiej pielgrzymki jeszcze nie było, ale parasolki, nakrycia głowy i butelki z wodą robią swoje. W porównaniu z ubiegłymi latami jest znacznie mniej udarów. Ludzie o siebie bardziej dbają.
Im bliżej Jasnej Góry, tym pielgrzymi silniej przygotowują się duchowo na spotkanie z Matką Boską w jej cudownym wizerunku. W środę rano odwiedził ich biskup Ryszard Karpiński. Po mszy pątnicy składali postanowienia mówiąc, co chcą zmienić w swoim życiu po pielgrzymce.
Tradycją jest już, że niemal wszyscy postanowili przeprowadzić duchową adopcję dziecka poczętego. Ktoś obiecał, że codziennie będzie losowo wybierał i czytał jeden fragment Pisma Świętego. Ktoś inny chce raz w tygodniu skrupulatnie porównywać, co o tych samych wydarzeniach pisali różni ewangeliści. Inny pątnik zapowiada, że przez najbliższy rok, codziennie o godzinie 15, będzie odmawiał Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
– Po raz pierwszy w dziejach pielgrzymki zdarzyło się wczoraj, że duszpasterze rozdali wszystkim pątnikom Pismo święte – usłyszeliśmy w biurze informacji pielgrzymkowej. – To nawiązanie do tegorocznego hasła, z jakim wędrujemy „Uwierzcie w Ewangelię”, które ma nas zachęcić do częstszego niż dotychczas sięgania po nie.
Dziś pątnicy dojdą do Przeprośnej Górki. To miejsce symboliczne. Pielgrzymi po drodze zbierają na niej przydrożne kwiaty, a potem wręczają je sobie przepraszając za wszystkie winy, które wyrządzili innym ludziom. To też ostatni moment, który pielgrzymi wykorzystują na spowiedź.
– Odbywa się to inaczej niż w konfesjonale – mówi ks. Bogdan Staszczuk, ojciec duchowny lubelskiej pielgrzymki. – To zupełnie inna spowiedź. Tutaj jest więcej czasu, na rozmowę, konsultację.
Pątnicy z woj. lubelskiego dojdą na Jasną Górę w piątek w południe. O godz. 13 wysłuchają mszy św. odprawionej na Wałach. Potem część z nich wróci do domu. Niektórzy zostaną w Częstochowie jeszcze na święto Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.