W niedzielne południe na Lubelskiej Giełdzie Staroci kupujących było niewielu. O frekwencji tym razem zdecydowała pogoda. Nieprzyjemny chłód był uciążliwy przede wszystkim dla sprzedawców. Tradycyjnie wystawiali militaria, sztukę, numizmaty, biżuterię czy ubrania.
Roman Prószyński, kolekcjoner z okolic Kraśnika wystawiał między innymi lampy naftowe i dużą kolekcję aparatów fotograficznych. Ciekawsze egzemplarze to małoobrazkowa lustrzanka Canon FT w idealnym stanie z końca lat 60. ubiegłego stulecia i z podobnego okresu Yashica A 6x6 wycenione po 400 zł każdy.
Spacerujący zwracali uwagę na gramofon z tubą. Właściciel wycenił ten egzemplarz na 1000 zł. Trudno było przejść obojętnie obok pięknie zdobionych chińskich wazonów. Największe kosztowały po 500 zł. Chociaż najbardziej przyciągała wzrok błyszcząca, srebrna misa średnicy ok 50 cm, którą wystawiał Kosta z Warszawy. – Wykonana została w Grecji. To ponad 2 kg srebra, a wywoławczo proponuję zainteresowanym 2500 zł – podkreśla właściciel.
Krzysztof to kolejny wystawca z Warszawy. Oferuje interesujące polskie monety bite od czasów średniowiecza do czasów nowożytnych. XIV-wieczny półgrosz Kazimierza Wielkiego i brakteat Władysława Łokietka z ok. 1305 roku wyceniono odpowiednio na 2000 zł i 1400 zł.
Zainteresowanie wzbudziła również ciekawostka ze swiata fotografii. To miniaturowy, w pełni funkcjonalny aparat z futerałem, który mieści się w dłoni. Wystawiał go pan Artur ze Świdnika za 450 zł.