48 mandatów wypisali dziś policjanci w ciągu zaledwie trzech godzin akcji "Zero tolerancji”. Połowa ukaranych to piesi.
Nieprzypadkowo 25 nieoznakowanych radiowozów z całego województwa zjawiło się w Lublinie. Szefowie wszystkich komend powiatowych i miejskich naradzali się przy Narutowicza, zaś ich samochody patrolowały miasto.
- Tym razem kontrowaliśmy zachowania na jezdni pieszych i kierowców - mówi podinspektor Artur Ertman, szef miejskiej drogówki.
Patrole wzięły pod lupę miejsca szczególnie niebezpieczne pod tym względem, czyli ulice: Zana, Orkana, Smorawińskiego, al. Kraśnicką, al. Tysiąclecia. Policjanci bacznie obserwowali też rejon kładek dla pieszych oraz przystanków autobusowych przy jezdniach rozdzielonych pasem zieleni. - Tam piesi najczęściej lubią sobie skracać drogę - dodaje Ertman.
W Lublinie coraz częściej dochodzi do tragicznych w skutkach wypadków z udziałem pieszych. W ciągu ostatnich kilku tygodni tylko na ul. Smorawińskiego pod kołami samochodów zginęły dwie osoby. - Niestety, liczba tego typu zdarzeń bez przerwy rośnie. Policja musi reagować. Dlatego tym razem szczególną uwagę zwróciliśmy na ruch pieszych - tłumaczy Arkadiusz Delekta z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
W ciągu całej dzisejszej akcji policjanci wypisali 48 mandatów. 24 otrzymali piesi. Najczęściej za przejście w niedozwolonym miejscu lub na czerwonym świetle. - W sumie skontrolowaliśmy też 97 osób - podsumowuje Ertman. - Mandaty otrzymało też 24 kierowców. Kolejna taka akcja za miesiąc. Kiedy? - To tajemnica służbowa - dodaje z uśmiechem Delekta.