Dwaj funkcjonariusze ze Świdnika trzeźwieli wczoraj w izbie zatrzymań. Ich ofiara trafiła do szpitala.
Trafili do policyjnej izby zatrzymań. Ich ofiarę - Antoniego W. ze Świdnika - pogotowie zabrało do świdnickiego szpitala. - Nie pamiętam, jak to się stało - mówi Antoni W. - Spałem, kiedy mnie napadli.
Lekarz dyżurny nie chciał mówić o stanie zdrowia pacjenta. Ale dowiedzieliśmy się, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. - To spokojny człowiek - mówi o Antonim W. jego znajomy, z którym rozmawialiśmy w szpitalu. - Nie nadużywa alkoholu, zbiera makulaturę. Żyje w swoim świecie.
Obaj funkcjonariusze pracowali w referacie patrolowym. 29-letni Ireneusz S. jest w policji od 7 lat, a 28-letni Rafał S. od 10 miesięcy. Grozi im do 3 lat więzienia.
Trzy pytania do Janusza Wójtowicza, rzecznika komendanta wojewódzkiego policji
- Proszę pamiętać, że do incydentu w Świdniku doszło, gdy policjanci byli po służbie. Trudno pilnować 5300 osób i sprawdzać, co robią w czasie wolnym. Takie sytuacje się zdarzają i będą się zdarzały, bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
• Gwałtu w izbie zatrzymań i molestowania nastoletniej dziewczynki dopuścili się funkcjonariusze na służbie. A poza tym policjant to zawód społecznego zaufania i powinny tu obowiązywać wyższe standardy.
- Dziennikarz również, a zdarzyło się nam zatrzymać pewnego redaktora, prowadzącego samochód pod wpływem alkoholu.
• Czy komendant wojewódzki insp. Janusz Guzik zamierza podać się do dymisji?
- Takie pytania mnie śmieszą. Poczekajmy na zakończenie śledztwa prokuratorskiego. Wszyscy funkcjonariusze, którym jest udowodniona wina, są surowo karani i usuwani ze służby. Każdy odpowiada za swoje czyny i musi ponieść konsekwencje.
Pytała: Małgorzata Mazurek-Szpitun