Pijany kierowca, który w sobotę potrącił na przejściu dla pieszych w Lublinie kobietę i czwórkę dzieci został tymczasowo aresztowany.
Dzisiaj 36-latek był przesłuchiwany w prokuraturze. Śledczy postawili mu zarzut jazdy w stanie nietrzeźwym i spowodowania wypadku pod wpływem alkoholu. Grozi mu za to do 4,5 roku więzienia.
- Mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów - mówi Ewa Bondaruk, szefowa prokuratury rejonowej Lublin Południe.
Prokuratura skierowała także do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie sprawcy wypadku. Dziś sąd podjął decyzję, że pozostanie on w areszcie przez kolejne trzy miesiące.
Wypadek wydarzył się na ulicy Mełgiewskiej w Lublinie. 36-latek jechał fordem escortem od strony Świdnika, przed przejściem dla pieszych próbował wyprzedzić inny samochód, który zatrzymał się przed "zebrą” aby przepuścić pieszych: 52-letnią Annę i czwórkę dzieci (w tym troje jej wnucząt) w wieku od 1,5 do 6 lat. Kierowca forda miał prawie 1,7 promila alkoholu.
52-latka i jej podopieczni trafili do szpitala. Dwójka z dzieci po opatrzeniu ran wróciła do domu. Dwie dziewczynki z urazami głowy i obtarciami skóry wciąż są w szpitalu.
- Miały dużo szczęścia - mówi Agnieszka Osińska, rzecznik prasowy Dziecięcego Szpitala Klinicznego - lekarze nie stwierdzili wewnętrznych urazów. Dzieci są w miarę w dobrej formie, dochodzą do siebie, ale pozostaną jeszcze na obserwacji.
Dłuższe leczenie czeka babcię dziewczynek, bo to ona najbardziej ucierpiała w wypadku. Ma m.in. złamaną rękę i skomplikowane złamanie nogi.