Kobieta w ciąży trafiła do szpitala. Trolejbus, którym jechała prowadził pijany kierowca. Spowodował kolizję. MPK tłumaczy, że nie jest w stanie sprawdzać trzeźwości wszystkich swoich kierowców.
– Kierowca MPK został przebadany alkomatem – mówi Radosław Zbroński z Komendy Miejskiej Policji. – Urządzenie pokazało 0,7 promila.
Kierowca stracił prawo jazdy. Straci też pracę. – Zostanie zwolniony dyscyplinarnie. Nie będę się bawił w rozwiązanie umowy za porozumieniem stron – zapowiada Grzegorz Jasiński, prezes MPK. – To ma być przestroga dla innych. Może pukną się w mózgownicę przed wypiciem.
Każdego ranka w miasto wyjeżdża ponad 150 autobusów i 41 trolejbusów. Z dwóch zajezdni. Na Helenowie i Majdanie Tatarskim. W każdej z nich jest... tylko jeden alkomat. Kontrole trzeźwości są wyrywkowe.
– Nie możemy sprawdzać trzeźwości każdego kierowcy. Badanie trzeba przeprowadzać dwa razy. W pewnym odstępie czasu. Przy takiej liczbie autobusów jest to niewykonalne – mówi Jasiński.
• A w zajezdni trolejbusowej? Nie można sprawdzić 41 kierowców?
– Też byłoby to trudne. I jak odebraliby to pracownicy, gdyby wszyscy byli badani alkomatem.
Kto sprawdza trzeźwość kierowców? Nie robi tego drogówka. – Chyba że mamy konkretny sygnał świadczący, że kierowca może być nietrzeźwy – mówi Agnieszka Pawlak, rzecznik lubelskiej policji. – Pojazdów MPK nie zatrzymujemy podczas rutynowych kontroli. Wiozą pasażerów i takie działanie opóźniłoby kurs o kilkanaście minut.
Najmniejsze szanse na spotkanie z alkomatem mają kierowcy pracujący na drugiej zmianie. Pracy nie zaczynają w zajezdni, ale od razu w pojeździe. Umawiają się ze zmiennikiem w dogodnym miejscu. Jeden szofer wstaje od kierownicy, drugi za nią siada. Czy jest trzeźwy? Tego nie sprawdza nikt.
– Na kilku pętlach są punkty kontroli ruchu. Kierowcy tam czasem zaglądają, nieraz po bilety – mówi Jasiński. Ale tych punktów jest nie więcej niż dziesięć. Przystanków końcowych – kilkakrotnie więcej.
Dominik Smaga, Dariusz Jędryszka