Przeznaczenia przez Ratusz 1,3 mln zł na dopłaty do zabiegów in vitro chce jedna z miejskich radnych, która domaga się wpisania takiej kwoty do budżetu Lublina na rok 2023. Ratusz na razie nie deklaruje, czy ulegnie tym namowom.
Była jesień 2019 r., gdy Rada Miasta uznała słuszność petycji złożonej przez kobiety oczekujące wprowadzenia w Lublinie dopłat dla par starających się o poczęcie dziecka metodą in vitro, czyli zapłodnienia pozaustrojowego. To kosztowny zabieg, na który trzeba wydać nawet 10 tys. zł, na co wielu par nie stać.
Kiedyś zabiegi opłacało państwo, ale w 2016 r. przestało to robić, a wtedy do akcji wkroczyły samorządy niektórych miast, tworząc własne systemy dopłat. Lublin wciąż nie wdrożył takiego programu. Rada Miasta stwierdziła tylko, że należałoby to zrobić.
W maju 2020 r., Urząd Miasta zamówił za 5 tys. zł opracowanie „Programu polityki zdrowotnej w zakresie leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro) dla mieszkańców Lublina”. Dokument został pozytywnie zaopiniowany przez prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. A potem zaległ w szufladach Ratusza.
– Najwyższa pora, aby Lublin dołączył do grona wielu miast w Polsce, które dofinansowują procedury in vitro, czyli skutecznego leczenia niepłodności – przekonuje Magdalena Łuczyn z Manify Lublin.
– Rada przyjęła nasz wniosek i teraz czekamy na jego realizację – podkreśla Magdalena Bielska z Komitetu Obrony Demokracji.
– W Polsce spada liczba urodzeń i wszyscy chcielibyśmy, żeby Polki i Polacy, którzy chcą być szczęśliwymi rodzicami, doświadczyli tego – mówi Henryka Strojnowska, pełnomocniczka kongresu kobiet.
Na razie sprawy tkwią w martwym punkcie. Radni nie dostali do zatwierdzenia opracowanego „Programu profilaktyki zdrowotnej…”, a w budżecie miasta nie zarezerwowano na dotacje ani złotówki.
Najpierw tłumaczono to epidemią, potem wojną. Również w projekcie przyszłorocznego budżetu prezydent nie przewidział żadnych pieniędzy na dopłaty do in vitro.
– Wnioskuję o te pieniądze – zapewnia Maja Zaborowska, miejska radna z klubu prezydenta Żuka. Liczy na to, że w kasie miasta na przyszły rok uda się wygospodarować 1,3 mln zł na dopłaty do in vitro.
– Myślę, że to wystarczy na około 100 par – szacuje radna Zaborowska.
Czy Ratusz gotów jest dopisać taki wydatek do projektu przyszłorocznego budżetu Lublina?
– Projekt jest swego rodzaju propozycją i rozpoczyna debatę radnych nad jego ostatecznym kształtem podczas prac w komisjach. W tym czasie radni mogą zarówno zgłaszać dodatkowe projekty, jak i rezygnować z części już zaproponowanych, a doskonałym tego przykładem jest wniosek jednej z radnych o zabezpieczenie środków na miejski program in vitro – tłumaczy Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta Lublina. Unika jednak jednoznacznej deklaracji. – Trwa debata nad przyszłorocznym budżetem, a także poszukiwania środków na zabezpieczenie w nim realizacji programu w 2023 r.
Równocześnie działaczki prowadzą zbiórkę podpisów poparcia dla przywrócenia finansowania zabiegów in vitro z budżetu państwa.