Ma dopiero cztery miesiące, a już musi być pod stałą opieką lekarzy. Bez intensywnej i kosztownej rehabilitacji mała Helenka nigdy nie będzie słyszeć ani mówić.
Helenka urodziła się chora – ma wrodzoną cytomegalię. Jeszcze przed urodzeniem przeszła zapalenie mózgu, którego konsekwencją jest obustronny głęboki niedosłuch czuciowo-nerwowy.
– Niedługo po urodzeniu Helenkę zbadali lekarze Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Okazało się, że na jedno ucho nie słyszy w ogóle, a na drugie tylko w małym procencie. W każdej chwili może całkowicie przestać słyszeć – rozpacza Aleksandra Bitkowska, mama dziewczynki. – Nie wiemy też co będzie z jej wzrokiem, bo ten wirus atakuje też oczy. Jest obawa, że jedno może być znacznie słabsze. Dlatego co miesiąc jeździmy do Warszawy na kontrole – dodaje.
Wirus cytomegalii dla zdrowego człowieka nie jest groźny. Ale dla kobiet w ciąży i osób po przeszczepach jest bardzo niebezpieczny.
– Zachorowałam w pierwszym trymestrze ciąży, czyli w najgorszym momencie. Lekarze dawali mi bardzo małe szanse na to, że w ogóle donoszę ciążę. Na szczęście znalazł się profesor, który zaopiekował się moją ciążą – opowiada pani Aleksandra. – Po porodzie nic nie wskazywało na to, że Helenka jest chora. Dostała 10 punktów! Wkrótce jednak okazało się, że ma cytomegalię. To był dla nas szok.
W przyszłym tygodniu lekarze zdecydują czy dziewczynka kwalifikuje się do wszczepienia implantu ślimakowego. Zabieg ten refunduje NFZ.
– Implant, który ma stymulować nerwy słuchowe, jest dla nas ogromną szansą. Ale, niestety, na tym leczenie się nie kończy – martwi się mama dziewczynki. – Implant to tylko połowa sukcesu. Helenka musi być kilka lat intensywnie rehabilitowana. I tak naprawdę efekty tych zajęć będzie można zweryfikować dopiero kiedy pójdzie do szkoły. Przez cały ten czas będziemy żyć w niepewności.
Helenka wymaga intensywnej rehabilitacji logopedycznej (zajęcia surdologopedyczne) i wczesnego wspomagania rozwoju. A także rehabilitacji fizycznej, bo lekarze stwierdzili u niej obniżone napięcie mięśniowe.
– Córka przyjmuje też lek Valcyte, który nie jest refundowany. Miesięczna kuracja kosztuje 1000 zł – mówi pani Aleksandra.
Koszty intensywnej rehabilitacji także będą wysokie. Dlatego rodzice dziewczynki zdecydowali się walczyć o nasz 1 proc.
– Przed nami długa droga, ale zrobimy wszystko, żeby nasz córeczka mogła normalnie funkcjonować – podkreśla pani Aleksandra.
Ty też możesz pomóc
• Można przekazać 1 proc. podatku na leczenie i rehabilitację dziewczynki: nr KRS 0000037904, w polu cel szczegółowy należy wpisać: 33686 Bitkowska Helena.
• Można także przekazać darowiznę na konto Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą” (ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa): 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994 z dopiskiem: 33686 Bitkowska Helena – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.