Lubelscy prokuratorzy są zamieszani w utrudnienie śledztwa w sprawie napadu w Trzcińcu – wynika z najnowszych ustaleń Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Przypomnijmy: wiosną 1998 roku w Trzcińcu pod Lubartowem został pobity i obrabowany Krzysztof A. Wśród napastników był Artur G., syn wpływowego urzędnika z Lublina Andrzeja G.
Plan został zrealizowany. Artur G. wyszedł na wolność. Okazało się, że o uchylenie mu aresztu zabiegał też Andrzej M., prokurator z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Wobec Sławomira Ś. zastosowano poręczenie majątkowe. Mężczyzna wpłacił pieniądze jeszcze zanim dotarł na przesłuchanie do lubartowskiej prokuratury. Krzysztof M. miał się potem chwalić, że za załatwienie sprawy syna urzędnika dostał na dobry samochód.
Katowicka prokuratura ze śledztwa przeciw policjantom wyłączyła do odrębnego postępowania materiały dotyczące podejrzanych działań lubelskich prokuratorów. Żeby pociągnąć prokuratura do odpowiedzialności należy wcześniej wystąpić do sądu dyscyplinarnego o uchylenie mu immunitetu.