Ponad 4 tysiące kilometrów, kilkuset uczestników – peleton złożony z funkcjonariuszy policji i straży pożarnej przemierza Polskę, aby pomóc rannym kolegom. W poniedziałek dotarł do Lublina, a lubelska sztafeta wyjechała w trasę do Opola Lubelskiego.
„Mundur na rowerze” to wspólna akcja policji i straży pożarnej, która ma pomóc starszemu sierżantowi Marcinowi Miniakowi z łódzkiej policji i aspirantowi sztabowemu Arkadiuszowi Dąbrowskiemu z łódzkiej straży pożarnej. Ich dramat rozegrał się w grudniu 2017 roku, podczas interwencji w jednym z bloków na Bałutach. Eksplodowała tam kasetka z materiałami wybuchowymi, funkcjonariusze zostali poważnie ranni. Miniak stracił trzy palce lewej dłoni, miał poparzone powieki, uszkodzone ścięgna, nadal ma problemy ze słuchem i wzrokiem. Dąbrowski z Jednostki Ratowniczo ma poważne problemy ze wzrokiem, ma też uszkodzony słuch.
Akcja wystartowała prawie miesiąc temu w Białymstoku. Peleton jedzie „od miasta do miasta”, codziennie w innym składzie. – Nasza pomoc polega na tym, że nagłaśniamy historię Marcina i Arka. W ten sposób zachęcamy ludzi do wpłacania pieniędzy na ich leczenie – tłumaczy nadkomisarz Mariusz Ciechanowski, który odpowiada za udział lubelskich policjantów.
W poniedziałek przed południem do Lublina dotarła trzyosobowa sztafeta z Łęcznej. Z kolei spod Komendy Wojewódzkiej Policji kilkanaście osób wyruszyło w trasę do Opola Lubelskiego. – Myślę, że podróż zajmie nam kilka godzin (liczy około 60 kilometrów – przyp. aut.). Funkcjonariusze służb mundurowych, w tym policjanci są sprawnymi ludźmi – dodaje nadkom. Ciechanowski.
Cała trasa liczy około czterech tysięcy kilometrów. Ostatnia sztafeta dotrze do celu 30 czerwca. Meta zaplanowana jest w Łodzi. Więcej informacji o akcji oraz o tym, jak pomóc rannym – można znaleźć na stronie internetowej mundurnarowerze.pl/mnr-2018.