Przez bezprawną akcję policjantów kobieta straciła mieszkanie – ocenił lubelski sąd. Z wyroku wynika, że mundurowi nielegalnie „eksmitowali” mieszkankę Lublina. Policja zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem
Policjanci powiedzieli, że mam spakować swoje rzeczy i wyjść. Zdążyłam zabrać co najpotrzebniejsze. Pan z administracji zmienił zamki, a policjant zaplombował drzwi – tak wizytę mundurowych z września 2015 roku wspomina pani Jolanta, pielęgniarka z Lublina.
Kobieta opiekowała się schorowaną właścicielką mieszkania na lubelskiej Kalinowszczyźnie. Starsza pani była samotna i wymagała stałej pomocy. Pani Jolanta zajmowała się nią w ramach świadczeń socjalnych, a później prywatnie. Karmiła swoją podopieczną i podawała jej leki. Chodziła z nią na spacery. Sprzątała mieszkanie i zajmowała się jej psem. Wreszcie, na jej prośbę, wprowadziła się do mieszkania. Opieka nad staruszką trwała trzy lata. W tym czasie kobieta sporządziła u notariusza testament, w którym przekazała mieszkanie opiekunce.
W czerwcu ubiegłego roku starsza pani złamała biodro i trafiła do szpitala. Pielęgniarka przez kolejne miesiące zajmowała się jej mieszkaniem i płaciła rachunki. Aż do 2 września. Wtedy w mieszkaniu nieoczekiwanie pojawiła się pasierbica starszej pani. – Wcześniej nikt z rodziny się nią nie interesował – dodaje pani Jolanta.
Pasierbica spotkała w mieszkaniu męża pani Joli, który wpadł wyprowadzić psa. Kobieta wezwała policję. – Kiedy przyjechałam na miejsce czekała na mnie razem z policjantami – wspomina pani Jola. – Jak oni zaczęli mnie wypytywać, to pokazałam im testament. Odpowiedzieli, że to sprawa dla sądu, ale skoro nie mam zameldowania pod tym adresem, to nie mogę tam mieszkać.
Policjanci wezwali pracownika administracji, który wymienił zamki w drzwiach. Mundurowi zabrali klucze na komisariat. W połowie października starsza pani zmarła w szpitalu. Jak ustalił później sąd, policjanci przekazali jej pasierbicy klucze do mieszkania.
Pielęgniarka sięgnęła po pomoc prawnika i pozwała Komendanta Miejskiego Policji w Lublinie, domagając się tzw. przywrócenia posiadania. Z końcem ubiegłego roku Sąd Rejonowy Lublin-Zachód oddalił powództwo w tej sprawie. Uznał bowiem, że skoro policjanci oddali klucze, to pozew należy kierować przeciwko pasierbicy.
– W tej sytuacji odwołanie nie ma sensu, bo ta kobieta może przekazywać klucze kolejnym krewnym, a sąd będzie oddalał kolejne pozwy – wyjaśnia mec. Marcin Pytlak, pełnomocnik pani Jolanty.
Uzasadniając grudniowy wyrok sąd nie zostawił jednak suchej nitki na policjantach. Uznał, że w dniu interwencji to pani Jolanta posiadała mieszkanie i została go pozbawiona przez mundurowych.
– Podstawowym zadaniem policji była ochrona praw powódki. Decydowanie o roszczeniach cywilnoprawnych między osobami fizycznymi należy do sądów – wyjaśnił w uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Telusiewicz. – Policja nie może na żądanie osoby egzekwować roszczeń cywilnoprawnych. Działania policji wobec powódki sąd uznał za bezprawne.
Policja prowadziła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Skończyło się umorzeniem. – Z przedstawionych mundurowym dokumentów nie wynikało, że opiekunka ma prawo do przebywania w mieszkaniu – tłumaczy nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – W tej sytuacji zadaniem policjantów było przede wszystkim zabezpieczenie cudzego mienia.
Od dnia interwencji pani Jolanta nie ma dostępu do mieszkania i pozostawionych tam swoich rzeczy. Sprawę rozstrzygnie sąd, który prowadzi postępowanie spadkowe.