Ksiądz Roman K., przewodnik duchowy zbuntowanych byłych betanek, pogodził się z policjantami. Fiaskiem skończyły się natomiast próby doprowadzenia do pojednania go z oficjalnymi władzami zakonu betanek.
Duchowny mieszkał w klasztorze w Kazimierzu Dolnym wraz ze zbuntowanymi betankami. Był zaufanym Jadwigi L. przywódczyni buntu. Prokuratura oskarżyła go o to, że zachowywał się agresywnie wobec policjantów podczas eksmisji byłych zakonnic z kazimierskiego klasztoru w październiku 2007 roku. Ubliżał im, a nawet okładał monstrancją. W ten sposób odnosił się do funkcjonariuszy jak również policyjnych negocjatorów.
Prokuratura zarzuciła mu również naruszenie miru domowego czyli bezprawne przebywanie w klasztornym budynku w Kazimierzu Dolnym.
W marcu, na pierwszej rozprawie, sąd skierował sprawę do mediacji. Ksiądz Roman K. spotkał się z wszystkimi pokrzywdzonymi - sześcioma policjantami, wobec których był agresywni oraz władzami zakonu. Funkcjonariusze napisali oświadczenia, że nie mają do niego pretensji. Chcą, żeby sprawa zakończyła się polubownie - umorzeniem postępowania.
Duchowny zobowiązał się do przeproszenia ich za swoje zachowanie w liście do Komendanta Głownego Policji. Ma też wpłacić cztery tysiące zlotych na rzecz hospiscjum.
Mediator zorganizował również dwa spotkania księdza z władzami zgromadzenia betanek. Nie zakończyły się porozuminiem.
W czwartek kolejna rozprawa procesu księdza. Sąd przy ocenie zachowania duchownego może wziąć pod uwagę fakt, że pogodził się z pokrzywdzonymi policjantami.
Ksiądz Roman K. jest teraz wikarym w parafii w miejscowości Długosiodło pod Wyszkowem (woj. mazowieckie).