Pijany policjant z lubelskiej drogówki rozbił samochód na słupie. To już szósty funkcjonariusz zatrzymany w tym roku za jazdę po kieliszku. W ubiegłym roku lubelscy policjanci mieli najmniej w Polsce alkoholowych wpadek. Teraz szybko "nadrabiają” stracony dystans.
- Policjant najprawdopodobniej straci dzisiaj pracę - mówi nadkomisarz Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Nie ma innego rozwiązania.
Pijany funkcjonariusz pracuje w policji od 14 lat. Za rok mógłby przejść na emeryturę. Teraz pozostanie bez pieniędzy.
• Nie wstyd wam, że w tym roku już sześciu policjantów straciło pracę za jazdę po alkoholu?
- Oczywiście, że wstyd - mówi nadkomisarz Wójtowicz. - Każdy taki przypadek uderza w uczciwych policjantów. W instytucji stojącej na straży prawa takie rzeczy nie powinny się zdarzać.
• Jak długo zamierzacie tolerować pijaństwo policjantów?
- W każdym z tych przypadków policjanci byli po służbie - tłumaczy rzecznik. - Trudno pilnować funkcjonariuszy całą dobę. Przestępstwa popełnili ludzie mający kilkanaście lat pracy w policji. To nie byli adepci, którzy dopiero zaczęli pracę. Stracili wszystko. W wielu przypadkach ich policyjna pensja była jedynym źródłem pieniędzy w rodzinie. Nieodpowiedzialnym zachowaniem wszystko przekreślili.
Janusz Wójtowicz twierdzi, że policja będzie nagłaśniać w mediach każdy taki przypadek. - Może to odstraszy innych - mówi. - Musimy mieć świadomość, że zawsze będziemy na świeczniku i każdy
taki przypadek będzie przez społeczeństwo napiętnowany. •