Policjanci z Lublina zlikwidowali działającą w centrum Poznania olbrzymią plantację konopi indyjskich. W dawnym schronie znaleźli ponad 3 tysiące sadzonek, broń i amunicję. Wartość narkotyków sięga 11 mln zł.
- Wcześniej odbywał karę pozbawienia wolności za pobicie i kradzież - wyjaśnia Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP w Lublinie. - Zatrzymany mężczyzna przekonywał, że nie ma pojęcia, jak narkotyki znalazły się w jego samochodzie.
Śledczy ustalili, że nielegalny towar może pochodzić z Poznania. W poniedziałek nad ranem, wspomagani przez tamtejszych policjantów weszli do dawnego schronu w centrum miasta.
Oficjalnie miała tam działać plantacja boczniaków. Jej właściciele regularnie płacili wszystkie rachunki. Okazało się jednak, że zamiast wytwarzają nieco inny towar.
- Skala produkcji marihuany była zaskoczeniem dla samych policjantów - dodaje Wójtowicz. - Na różnym etapie hodowli zabezpieczono 3414 sadzonek. Pomieszczenia posiadały profesjonalne oświetlenie, wentylację, nawilżenie itp.
Kryminalni zabezpieczyli 60 kg marihuany gotowej do dalszej dystrybucji. Do tego trzeba doliczyć 100 kg suszu do dalszej obróbki, a także 120 gramów heroiny, broń i amunicję.
- Same czynności związane z zabezpieczeniem nielegalnych przedmiotów i oględzin miejsca zdarzenia trwały cztery dni - wylicza Wójtowicz. - Zabezpieczono różnego rodzaju sprzęt specjalistyczny służący do uprawy konopi
indyjskich.
Czarnorynkowa wartość narkotyków sięga 11 milionów złotych. W związku z tą sprawą policjanci zatrzymali 48-latka z Poznania. Maciej S. odpowie za posiadanie narkotyków w znacznej ilości. Grozi mu do 15 lat więzienia. Został tymczasowo aresztowany.
W nocy ze środy na czwartek narkotyki zostały przewiezione do lubelskiej komendy wojewódzkiej. Trafił do magazynu, jako dowód w sprawie.