Piotr W., policjant ze Świdnika, puścił wolno kolegów z komendy, którzy pobili na ulicy inwalidę. W środę sąd skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Policjanci zostali potem skazani za pobicie na kary po półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Ich proces zakończył się przed dwoma laty. Nie służą już w policji.
Nie był to jednak ostateczny finał sprawy. Mężczyzna, który wzywał policję, zaobserwował przez okno skandaliczne zachowanie Piotra W. Policjant po przybyciu na miejsce szybko zorientował się, że brutale to jego koledzy z pracy.
– Powiedział do nich "spie…” – relacjonował w sądzie świadek, który ponownie zadzwonił do komendy. Rozmowa zbulwersowanego mieszkańca Świdnika z dyżurnym została nagrana. W tym czasie sprawcy pobicia spokojnie wrócili do domów. Zatrzymano ich dopiero następnego dnia.
Tym wątkiem sprawy zajęła się prokuratura w Radomiu. Oskarżyła Piotra W. o niedopełnienie obowiązków i pomaganie kolegom w uniknięciu odpowiedzialności za pobicie. Jej zdaniem powinien od razy zatrzymać brutali.
Pierwszy wyrok był dla policjanta bardzo łagodny: sąd warunkowo umorzył postępowanie. Uznał, że chociaż najpierw postawa funkcjonariusza była naganna, to potem się zreflektował i dzięki temu zatrzymano winnych. Orzeczenie uchylił Sąd Okręgowy w Lublinie.
Po ponownym procesie Piotr W., oprócz kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, został ukarany zakazem wykonywania zawodu przez pięć lat. Mężczyzna już przed kilku laty odszedł ze służby w policji.
Wyrok nie jest prawomocny.