– Odpowiadał tylko na to, co było dla niego wygodne – powiedział jeden z uczestników debaty, wychodząc z gmachu politologii. – Ale trzeba mu przyznać, że jest inteligentny.
Zauważyli to także jego kontrkandydaci z wyścigu do prezydenckiego fotela. – Prezydent nie obraża się na swoich politycznych przeciwników – stwierdził Jacek Sobczak. – Gdy są mu potrzebni, nie wstydzi się prosić o pomoc. Zręcznie meandruje, zawsze z korzyścią dla siebie. Dla Lublina przy okazji czasem też.
Zarzutów było więcej. – Prezydent oderwał się od ludzi – podkreślił Paweł Bryłowski. Pruszkowski natychmiast skontrował: – Największą umiejętnością dobrego kierownika jest właściwe delegowanie uprawnień – uciął temat.
Chyba zapomniał o tym, co wyprawiają jego poplecznicy. – Ludzie, którymi pan się otacza kompromitują pana – padało z sali. – Jedni wchodzą w konflikt z prawem, inni są nieudolni. A pan nie może poradzić sobie ze zwolnieniem ich z pracy.
Prezydenta obwiniono także o to, że Lublin się nie rozwija. – To nie jest wina nieudolnego prezydenta, ani Rady Miasta – bronił się Pruszkowski. – Położenie geograficzne jest jakie jest. Mamy zaszłości historyczne, z którymi nie możemy sobie poradzić.
Ostatnie pytanie, jakie usłyszeli z sali byli kandydaci i prezydent Pruszkowski dotyczyło kolejnych wyborów. Tylko Jacek Sobczak przyznał, że będzie ubiegał się o prezydencki fotel.
– Ja na pewno nie wystartuję – stwierdził Jarosław Urban. – Bo pan, panie Pruszkowski ma w Lublinie dożywocie.