Grzegorz A. z Trawnik nie włączył w aucie świateł. Ale nie skończyło się na mandacie. Okazało się, że figurował w międzynarodowej bazie osób poszukiwanych przez policję. Miał na sumieniu kradzieże w Austrii.
- Był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez austriacki wymiar sprawiedliwości za przestępstwa, których dopuścił się w tamtym kraju - mówi Arkadiusz Arciszewski, z lubelskiej policji.
- Podejrzany jest o przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się kradzieżami i włamaniami do samochodów. Według austriackiego kodeksu karnego, grozi mu za to do 10 lat pozbawienia wolności.
Zaskoczony mężczyzna mandatu za wykroczenie nie zapłacił. Został za to zabrany na komisariat i noc spędził w izbie zatrzymań. Teraz lubelski sąd będzie decydował o wydaniu go austriackim organom ścigania.
Grzegorz A. miał pecha, bo lubelscy policjanci zastosowali standardową procedurę.
- Każdą spisywaną osobę sprawdzamy, czy nie figuruje w międzynarodowej bazie danych o osobach i rzeczach poszukiwanych - mówi Jacek Deptuś, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Dzięki temu udaje się zatrzymywać przestępców, którzy po popełnieniu przestępstwa za granicą, uciekli do Polski.
W tej samej bazie danych było też nazwisko zatrzymanego przed kilkoma dniami Roberta G., ze Świdnika. Mężczyzna podejrzany jest o to, że sześć lat temu włamał się do sklepu z telefonami na lotnisku w Zurychu. Narobił strat na ponad 131 tys. franków szwajcarskich. W jego przypadku policjantom nie pomógł przypadek. Funkcjonariusze sami ustalili, gdzie mieszka.