Ludzie nie mogli przejść na drugą stronę jezdni. Samochody przedzierały się przez wodę. Dziś rano ul. Głęboka zmieniła się w rwącą rzekę.
Piątek, godz. 8.43, ul. Wileńska. Tuż przy jezdni z dziury w ziemi bije silny strumień wody. Obok niego stoi grupa robotników stawiających słupy trolejbusowe na zlecenie MPK. To oni spowodowali awarię. Uszkodzili wodociąg, gdy próbowali osadzić w ziemi słup.
W kierunku ul. Głębokiej zaczął płynąć potężny strumień wody. A po kilku minutach Wileńska i Głęboka zamieniły się w rwącą rzekę.
- Jak tu się dostać na drugą stronę? - starsza pani głowi się stojąc przed przejściem między ul. Pana Tadeusza a miasteczkiem akademickim.
- Niech pani idzie na przejście ze światłami obok CPN. Tam jest płyciej - radzi młody chłopak.
Chwilę później młoda dziewczyna podwija nogawki spodni i w butach wskakuje w nurt. - Jakoś muszę dojść do akademika - śmieje się Anka.
Samochody rozbryzgują na boki strugi wody, ochlapując przechodniów. - Do pracy pójdę mokry. Nie mam już czasu, żeby wrócić do domu i zmienić ubranie - skarży się Adam Woch, pracownik punktu ksero.
Wracamy na Wileńską. Robotników nie opuszcza dobry humor. - Jacy my dobroczyńcy jesteśmy? Robotę macie! - tak witają wodociągowców, którzy przyjechali na miejsce po 20 minutach. Chwilę później MPWiK odcina dopływ wody do uszkodzonej rury.
- Prace prowadzimy zgodnie z projektem - tłumaczy Włodzimierz Banasik z firmy Kromiss-Bis, kierownik budowy trakcji trolejbusowej. - W naszej dokumentacji rura biegnie inaczej, około 30 centymetrów dalej.
- Dół na słup został wykopany w innym miejscu niż to przewidywała dokumentacja - twierdzi tymczasem Tadeusz Fijałka, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. - Albo zawinili robotnicy, albo geodeta. Bo projekty dotyczące stawiania słupów były z nami uzgadniane - dodaje prezes.
Po awarii spadło ciśnienie w okolicznych blokach. Bez wody pozostała pralnia przy Wileńskiej. Za naprawę rury i straconą wodę zapłaci ten, kto spowodował awarię. - Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne już nam wystawiło zlecenie naprawy sieci - mówi Fijałka. - A z wykonawcą robót rozliczy się we własnym zakresie.
- Na razie jeszcze nie wiemy, kto jest temu winien - mówi Grzegorz Jasiński, prezes MPK. - Będziemy to wyjaśniać.