Zdaniem prokuratury, Marian S. – były dyrektor z lubelskiego Ratusza – przekroczył swoje uprawnienia i działał na szkodę miasta. Podejrzany nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia – mówi Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Marianowi S. grozi do trzech lat więzienia. Były szef Wydziału Ochrony Środowiska w lubelskim Ratuszu odszedł ze stanowiska 10 listopada 2011 r. Dzień wcześniej wydał pozwolenie na wycinkę drzew na skwerze u zbiegu ul. Unickiej i ul. Walecznych.
– Zlecił przygotowanie projektu decyzji bez postępowania administracyjnego – dodaje Nowak. – Wiedział, że decyzja nie jest oparta na ustaleniach stanu faktycznego i nie została poprzedzona oględzinami.
W rezultacie 70 drzew została wyciętych. Wnioskowała o to parafia prawosławna, do której należy skwer. Duchowni optowali za postawieniem w tym miejscu supermarketu. Parafia przekonywała, że drzewa są chore i zagrażają mieszkańcom. Zgodził się z tym Marian S. W swojej decyzji powołał się na rzekome oględziny. Dzięki temu parafia nie musiała płacić za wycinkę. Oszczędziła w ten sposób ok. 2 mln zł.
Stanowisko w sprawie zajęło już Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Lublinie. W ocenie SKO zgodę na wycięcie drzew wydano z naruszeniem prawa, bez sprawdzenia tego, co widniało we wniosku.
Marian S. po odejściu z lubelskiego Ratusza został naczelnikiem w Urzędzie Gminy Jedlnia-Letnisko, w okolicach Radomia. Na początku czerwca jego stanowisko zostało jednak zlikwidowane, a wójt podziękował mu za współpracę.
– Tu potrzeba praktyków, a pan Marian S. jest teoretykiem – mówi Piotr Leśnowolski, wójt gminy Jedlnia-Letnisko. – Zapewne uważał, że praca naczelnika polega tylko na zarządzaniu ludźmi. Tymczasem to nie Lublin, a mała gmina. Naczelnik musi zajmować się też takimi sprawami, jak załatanie dziury w drodze, ustawienie znaków czy koszenie rowów. Chyba się w tym nie odnalazł.
Co dalej ze skwerem?
O przyszłości skweru przy ul. Walecznych przesądzi Naczelny Sąd Adminstracyjny. Prywatny inwestor i parafia widzą na działce supermarket. Mieszkańcy wolą, by upamiętniono tam dawną nekropolię. Optują za tym również miejscy radni, którzy zakazali budowy sklepu.