Prezydent Adam Wasilewski próbował przekonać związkowców, że prezes Dudziak powinien pozostać w spółce. Bezskutecznie.
Zarzucają prezesowi złe zarządzanie spółką. - Gdyby nie upór i ogromne zaangażowanie załogi, przez jego błędne decyzje duża część miasta nie miałaby ciepła - tłumaczy Konrad Barański. Pracownicy dodają, że prezes nie chce z nimi rozmawiać, a niektórych nawet zastrasza. - Prezes osobiście do mnie dzwonił i mi groził - podkreśla Ryszard Okoń. - Boimy się, że znowu tak będzie.
- Jestem inny niż Państwa prezes i ja chcę z Wami rozmawiać - mówił do związkowców Adam Wasilewski. - Nie chcieliście, żeby pan Dudziak był prezesem. I nie będzie! Ale szukajmy kompromisu. Ja wysłuchałem Waszych argumentów. Ale Wy wysłuchajcie moich.
Zdaniem prezydenta zarząd LPEC musi być zwiększony do trzech osób, a Dudziak powinien wejść w jego skład. - Chociażby dlatego, że firma pod jego rządami osiągnęła dobry wynik finansowy, a prezes wprowadził do niej system zarządzania ISO - wyliczał prezydent. - A w nowym zarządzie Dudziak nie będzie odpowiadał za pion techniczny, ani za kontakty z załogą.
- Związkowcom zależy tylko na tym, żeby Dudziak nie pracował w firmie. Tymczasem nikt z nich nie mówi o tym, kto powinien spółką rządzić - podkreśla prezydent. I dodaje, że cały czas szuka kandydata za fotel prezesa. - Chciałbym, żeby to był inżynier i doświadczony menedżer - mówi.
W czwartek o powołaniu nowego zarządu spółki będzie debatowała Rada Nadzorcza LPEC. (MB)