Ponad dwudziestu pracowników Zakładów Zaopatrzenia Ortopedycznego od trzech miesięcy nie dostaje wypłaty. Placówka jest w stanie upadłości, jednak Ministerstwo Zdrowia wciąż oficjalnie tego nie potwierdziło.
– Nadal muszę przychodzić do pracy, ale od kwietnia nikt mi za to nie płaci. Z opłatami za mieszkanie zalegam już od dwóch miesięcy.
W podobnej sytuacji są pozostali zatrudnieni.
– To trwa już rok. Przychodzimy do pracy na 7 rano i wychodzimy po kilku godzinach. Mówi się o likwidacji. W związku z tym mamy już mniej zajęć, choć wciąż otrzymujemy nowe zamówienia – dodaje Marek Dobosz, również wieloletni pracownik zakładów.
– Wstrzymują wypłaty lub nie płacą w ogóle. Niektórzy z nas od kwietnia utrzymują się jedynie dzięki pożyczkom.
Sytuacja finansowa pracowników wynika stąd, że wciąż nie ma formalnej decyzji o upadłości zakładu. Może ją podjąć jedynie ministerstwo. Pracownicy nie mogą zatrudnić się w innym miejscu, bo formalnie nadal pracują w zakładach.
– W lipcu resort nieoficjalnie poinformował o likwidacji placówki – twierdzi Jerzy Kawrygowicz, kierownik działu mechanicznego. – Dowiedzieliśmy się tego jedynie od przełożonych. Słyszeliśmy, że wstrzymane wypłaty otrzymamy w chwili oficjalnego zwolnienia ze stanowisk – tłumaczy.
Krzysztof Przystupa, prezes ZZO, przyznaje, że wciąż czeka na decyzję resortu. Ta z kolei nie nadchodzi. – Każdy miesiąc przedłużania pracy to koszt 80 tys. zł – wylicza.
– Decyzja o ostatecznej likwidacji umożliwiłaby walkę o ratowanie bądź przeniesienie zakładów.
Ministerstwo Zdrowia, zapytane o sytuację lubelskich zakładów, nie potrafiło udzielić jednoznacznej odpowiedzi. – Sprawa jest zbyt skomplikowana. Będziemy mogli ustosunkować się do tego za kilka dni – usłyszeliśmy w biurze prasowym resortu.