Grupa saperów przygotowuje się do podjęcia niewybuchu znalezionego przy ulicy Walecznych w Lublinie. Niebezpieczny przedmiot ma 150 centymetrów długości. Prawdopodobnie jest to rosyjska rakieta katiusza, która zostanie po przewiezieniu zdetonowana na poligon w Łukowie. Mieszkańcy bloków w okolicy ul. Walecznych mogą wracać do swoich domów.
Ewakuacja dobiegła końca. Pocisk został zabrany z terenu budowy przy ul. Walecznych. Mieszkańcy mogą wrócić do swoich domów. Ulice ze strefy ewakuacji tj. Walecznych, Kuronia, Krzemieniecka, Podzamcze, Czwartek, Unicka są ponownie otwierane dla ruchu. Lublinianie, którzy skorzystali z pomocy na Arenie Lublin zostaną przewiezieni komunikacją miejską do punktu zbiórki przy ul. Walecznych.
- Dziękuję wszystkim służbom zaangażowanym i odpowiedzialnym za cały proces związany z ewakuacją ludności oraz zabezpieczeniem i unieszkodliwieniem pocisku. Ścisła współpraca miejskich jednostek z Policją, Wojskiem, Strażą Pożarną oraz Pogotowiem Ratunkowym i Polskim Czerwonym Krzyżem po raz kolejny pozwoliła na sprawne i skuteczne przeprowadzenie koniecznych działań. Dziękuję również mieszkankom i mieszkańcom za stosowanie się do poleceń służb koordynujących akcję, a także zrozumienie dla sytuacji oraz wynikających z niej utrudnień – mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Z tymczasowego miejsca pobytu na Arenie Lublin skorzystało w sumie ok. 40 osób, zaś z transportu medycznego do domów pomocy społecznej oraz Zespołu Ośrodków Wsparcia przy ul. Lwowskiej skorzystało ponad 60 mieszkanek i mieszkańców.
--------------------------------------
– Ulice już zostały wygrodzone, a ewakuacja się zakończyła. Za chwile do akcji wejdą saperzy – mówi nadkom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejski Polji w Lublinie. – Niewybuch ma 150 centymetrów długości. Trafi do detonacji na poligon w Łukowie – dodaje policjant.
Ewakuacja nie cieszyła się duża popularności wśród osób zamieszkujących bloku w potencjalnym kręgu rażenia niewybuchu. – Po prostu człowiek poszedł spać i tyle. Wiedziałam, że rano muszę wstać i się ewakuować – powiedziała nam z mieszkanka bloku przy Lwowskiej 18. Pierwszym podstawionym autobusem na Arenę Lublin pojechały 24 osoby z 2800 objętych ewakuacją. Ostatnim autobusem pojechały 4 osoby. Sporo mieszkańców zostało jednak w swoich mieszkaniach. Zrobili to welarne ryzyko.
Więcej wątpliwości miał pan Marcin. – Promień zaznaczony na policyjnej grafice, z tego co widziałem, jest spory. Zastanawiam się, jak wielka jest ta bomba. Może „50” czy jakiś inny ładunek. Służby nie wiedzą, jaka będzie siła rażenia, nie daj Boże, gdyby coś się wydarzyło. Skoro służba medyczna rozbiła namiot tak blisko miejsc znalezienia niewybuchu, to raczej chyba nie ma takiego zagrożenia – powiedział pan Marcin z bloku przy Lwowskiej 22, który na własną rękę organizuje sobie dzisiejszy dzień.
- Niezbyt dobrze spałam, bo miałam świadomość, że w pobliżu mojego bloku jest bomba - mówi Ewa Kozak, mieszkanka bloku przy ul. Lwowskiej 22. - Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, lekarstwa, napoje i czekam na ewakaucję. Mam nadzieję, że szybko wrócimy do domów - dodaje.
Pani Milena z partnerem oraz psem Tokio wybrali inną formę spędzenia tego trudnego dnia. Na cały dzień wybierają się do lasów kozłowieckich.
- O całym zamieszaniu poinformował nas policjant wczoraj wieczorem. Byłam zaskoczona. Noc przespaliśmy nocy spokojnie - przyznaje.
Na miejscu spotkaliśmy pracownice MOPR, które informują mieszkanców o konieczności opuszczenia mieszkań. W akcji uczestniczyły wszystkie służby ratunkowe i mundurowe, łacznie z żołnierzami Obrony Terytorialnej.
<<< Punkty ewakuacji, objazdy komunikacji miejskiej, zamknięte ulice >>>