Dla wolontariusza Tomasza Masanca to już 15 zbiórka. W sztabie poznał swoją żonę, przyjaciół.
- Trafiłem do sztabu przez samochód. Użyczałem wtedy swojego pomarańczowego żuka - opowiada Tomasz Masaniec z Lublina, współwłaściciel firmy handlowo-usługowej. - Śmieję się, że akcja "Pomóż dzieciom przetrwać zimę” dołączyła do mojego kodu genetycznego. Przychodzi listopad, to wiadomo - trzeba iść do sztabu i włączyć się w zbiórkę. Nieważne, czy jest minus dwadzieścia, czy pada deszcz.
Na wczorajszy dzień wolontariusz specjalnie się przygotował: ciepła, czarna przeciwdeszczowa kurtka (na niej żółty identyfikator z napisem "Przyjaciel akcji”), polarowa czapka, ciepłe rękawice. A w samochodzie termos z gorącą herbatą i kanapki.
Dzięki akcji Tomasz Masaniec poznał też swoją żonę Anię. - Jesteśmy jednym z "akcyjnych małżeństw”. Bo akcja kilka par połączyła - opowiada wolontariusz - i jak mówi Ewa Dados mamy "akcyjne” dziecko - 5 i półletnią Natalkę.
Natalka z mamą miały wczoraj dołączyć do pana Tomasza i wziąć udział w koncercie na placu Litewskim. Tu, mimo siąpiącego od rana deszczu, darczyńców nie brakowało. A bywały momenty, że reklamówki ze słodyczami, makaronami, ubraniami i zabawkami lądowały w samochodzie taśmowo.
Przynosili i starsi, i młodsi. Ktoś nawet podarował metronom (urządzenie do odmierzania rytmu). A niespełna trzyletni Wiktor do samochodu z żółtym słoneczkiem przyjechał wózeczkiem. Zszedł z niego i wózek został przekazany dla potrzebujących dzieciaków. Inni podjeżdżali samochodami, otwierali bagażniki i przekazywali wolontariuszom po kilkanaście ogromnych paczek.
- Bardzo miłe jest to, że do niektórych paczek ludzie dołączają życzenia świąteczne - opowiada Piotr Wawrzeński, wolontariusz, który pomagał zbierać dary na placu Litewskim. - Ja w tym roku też tak zrobiłem. Przygotowałem paczkę z życzeniami dla ludzi, do których ona trafi.
Wczoraj dary zbierano nie tylko na ulicach miast Lubelszczyzny, ale też w innych miejscach Polski. Dary trafią do potrzebujących rodzin przed świętami Bożego Narodzenia. W tym, żeby dotarły one do ubogich rodzin pomogą organizacje charytatywne, m.in. Caritas oraz powiatowe i miejskie ośrodki pomocy społecznej. - To nie koniec zbiórki. Ten, kto nie zdąży przekazać darów w niedzielę, w czasie zbiórki ulicznej, może je przynieść do sztabów akcji. Czekamy niemal do świąt - mówi Ewa Dados z Radia Lublin, pomysłodawczyni akcji.
Edyta Furgoł z Zamościa
(bn)
Kuba Jędrychowski z Lublina
(mmd)
Bożena Kursa z Puław
(pab)
Grzegorz (z lewej) i Tomek Frąc z Maszowa
(bn)
Jarek Małyszka z Zamościa
(bn)
Jan Ryniewicz z Kielc, odwiedzający rodzinę w Puławach
(pab)