Nie milkną echa odwołania Marcina Krzysztofika ze stanowiska dyrektora oddziału IPN w Lublinie. Sam zainteresowany nie chce komentować zwolnienia. Na korytarzach lubelskiego IPN mówi się, że to „dobra zmiana”. – Czas było przewietrzyć atmosferę – komentuje nasz informator.
Na piątkowe spotkanie z prezesem Instytutu Pamięci Narodowej dr Karolem Nawrockim lubelskich dziennikarzy zapraszał w mailu sam Marcin Krzysztofik. Prezes IPN na KUL wręczał tego dnia odznaczenia państwowe działaczom opozycji niepodległościowej. Ale do Lublina przywiózł także decyzję o odwołaniu Krzysztofika.
– Kilka lat rządów Marcina Krzysztofika to okres „mroku” w lubelskim IPN. Afera z alkoholowa na konferencji w Krasnobrodzie, odwołanie dr. Grzegorza Kuprianowicza z członkostwa w Komitecie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przy oddziale IPN w Lublinie. Myślę, że zaważyła hermetyczność lubelskiego IPN, brak otwarcia na zewnątrz, nikła współpraca z lubelskimi środowiskami akademickimi, myślę że te wydarzenia miały wpływ na decyzję o odwołaniu – uważa nasz rozmówca.
– Żadna z podanych przyczyn nie była powodem mojego odwołania. Proponuję kontakt z Biurem Rzecznika Prasowego IPN. Mój punkt widzenia nie jest istotny – odpowiedział nam sam Marcin Krzysztofik.
Ale władze IPN nabrały wody w usta. – Informuję, że IPN nie komentuje przyczyn odwołania pana Marcina Krzysztofika, dyrektora Oddziału IPN w Lublinie. Jedynym komentarzem jest nasz komunikat opublikowany w piątek 24 września na stronie głównej instytutu – odpisał nam dr Rafał Leśkiewicz, rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej.
Nasz informator dodaje, że Marcin Krzysztofik mógł nie przystawać do nowej wizji IPN promowanej przez dr. Karola Naworckiego. – IPN to ma być nowoczesna instytucja, kreująca politykę historyczną nie tylko w kraju, ale także zagranicą. To jest nowe spojrzenie na IPN, a świadczy o tym niedawne powołanie Biura Nowych Technologii – dodaje.
Do 9 stycznia obowiązki dyrektora lubelskiego oddziału IPN pełni Mateusz Kotecki.