Lubelska prokuratura, po ponad roku od wszczęcia śledztwa, doszła do wniosku, że nie powinna się zajmować sprawą Krzysztofa Grabczuka, marszałka województwa.
- Prokurator Okręgowy w Lublinie jest zobowiązany do utrzymywania kontaktów służbowych z marszałkiem - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Wystąpił o przeniesienie sprawy żeby uniknąć zarzutów o stronniczość.
Wniosek trafił do prokuratora krajowego, który nie podjął jeszcze decyzji kto będzie prowadził śledztwo w sprawie marszałka województwa lubelskiego.
Akta sprawy marszałka w ciągu ostatniego roku pokonały już bardzo długa drogę. . Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa we Włodawie.
W maju oskarżyła Grabczuka o to, że w 2003 roku, gdy był prezydentem Chełma, poświadczył nieprawdę w dokumencie. Miał w ten sposób pomóc duchownemu Grzegorzowi K., drugiemu oskarżonemu, bezprawnie uzyskać 137 tys. zł na rozbudowę ośrodka Caritas.
Ale okazało się, ze duchowny jest oficerem więc sprawę powinna prowadzić prokuratura wojskowa. Akta na kilka miesięcy trafiły do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która niedawno zwróciła je do Włodawy.
Uznała, że nie jest właściwa do jej prowadzenia. Okazuje się, że sprawa nie zagrzała miejsca również we Włodawie, bo zwierzchnicy tej prokuratury chcą ją przekazać do jednostki w innej części kraju.
Od maja, poza przekazywaniem akt, w sprawie niewiele się działo. Tak będzie jeszcze przez kilka tygodni. Jeśli prokuratura krajowa zdecyduje o jej przekazaniu do innej jednostki, nowi prokuratorzy będą musieli mieć czas na zapoznanie się ze sprawą.
er