- Jak mamy się czuć my wszyscy, którzy jesteśmy poddawani bezczelniej "szczujni" w telewizji publicznej - mówił jeden z młodzieżowych działaczy podczas dzisiejszego protestu "Przeciw arogancji władzy". Odniósł się tym samym do ubiegłotygodniowych wydarzeń z sali sejmowej. Grupa osób przyszła na manifestację w Lublinie, żeby wyrazić swój sprzeciw przeciwko - jej zdaniem - bezczelnemu zachowaniu polityków obecnie rządzących krajem.
Pod biurami Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Królewskiej 3 zebrało się kilkadziesiąt osób.
- To wydarzenie jest odpowiedzią na ostatnią sytuację w państwie - tłumaczy Jakub Karpiński, jeden z współorganizatorów wydarzenia. - Sytuacja ta jest niespotykana dotychczas, władza pozwala sobie na wszystko. My, jako obywatele, jesteśmy w tym wszystkim ignorowani. Zebraliśmy się tutaj, aby jako młodzież i wszyscy, którzy podzielają nasze przekonania, wyrazić swój stanowczy sprzeciw tej władzy - dodaje.
- Dzisiaj politycy w Sejmie pokazują wszystkim obywatelom środkowy palec. My się na to nie zgadzamy. Pamiętamy, dlaczego taki gest wywołał wiele emocji. Posłowie PiS-u nie zgodzili się, żeby dwa miliardy złotych przeznaczyć na onkologię. To jest środkowy palec dla osób chorych - mówi Filip Jastrzębski, drugi ze współorganizatorów zgromadzenia.
Organizatorzy protestu, w głównej mierze, odwoływali się do wydarzeń z 13 lutego, kiedy to Sejm w głosowaniu zadecydował o przeznaczeniu niemal dwóch miliardów złotych na media publiczne w tym roku. Argumentowano, że ma być to rekompensata za utracone wpływy z abonamentu. Senat przygotował uchwałę, która sprzeciwiała się temu i zaproponował, żeby te pieniądze trafiły na służbę zdrowia, w tym onkologię. Sejm odrzucił jednak ten pomysł. Teraz decyzja, co zrobić z ustawą o rekompensacie dla TVP, leży w gestii prezydenta Andrzeja Dudy.
Skandal wywołał obraźliwy gest wyciągniętego środkowego palca w kierunku posłów opozycji zaprezentowany przez posłankę PiS Joanną Lichocką w Sejmie. Ona sama zaprzeczyła, żeby wykonała obraźliwy gest.
Podczas zgromadzenia w Lublinie grupa ludzi trzymała w rękach tablice. Były na nich takie napisy jak: "167 mln posiłków dla pacjentów onkologii", "450 tys. pensji dla pielęgniarek" czy "10 tys. pracowni do chemioterapii. Zdaniem protestujących, te rzeczy można byłoby sfinansować za dwa miliardy złotych. Na zakończenie protestu jeden ze współorganizatorów, w geście - jak tłumaczył - sprzeciwu, zdeptał tablicę z napisem "2 mld dla TVP".