„Ciężka praca, marna płaca!”, „Zmęczony ratownik nikomu niepotrzebny”, „Chcemy pracować nie protestować” – skandowali ratownicy medyczni, którzy w piątek protestowali w Lublinie. Powód? Chcą zarabiać tyle co pielęgniarki i walczą o dodatki do pensji w wysokości 1600 złotych.
W proteście wzięło udział ponad 400 ratowników z całego województwa m.in. Lublina, Chełma, Zamościa, Tomaszowa Lubelskiego, Białej Podlaskiej, Kraśnika.
– Jeździmy ładnymi nowymi karetkami, każe się nam robić nowe kursy, szkolić się ale nie mamy za to godziwego wynagrodzenia. Ludzie nie mają pojęcia, że średnia pensja ratownika medycznego to 2 tysiące złotych! – podkreślał podczas protestu Mariusz Fidura z Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych. – Ratownik pracujący na kontrakcie jest zdany na siebie. Jeśli się nam coś stanie zostajemy bez pieniędzy. Uważa się nas za niezrzeszoną chołotę, ale pokazaliśmy, że umiemy się zgrać i walczyć o swoje.
Ratownicy chcą być traktowani tak, jak pielęgniarki, które dostały dodatki do wynagrodzeń. – Ale nie chcemy tej jałmużny, którą proponuje nam rząd w postaci dodatku po 400 złotych brutto w dwóch transzach – zaznacza Fidura.
– Tu potrzebne są zdecydowane działania. Inaczej niczego nie osiągniemy. Chcemy 800 złotych brutto w dwóch transzach – mówi Dariusz Chut, przewodniczący związku zawodowego pracowników ratownictwa medycznego w Białej Podlaskiej, który przyjechał na protest.
Jak jednak informuje wojewoda lubelski Przemysław Czarnek w liście do ratowników jest już prawie pewne, że zostaną wypłacone dodatki po 400 zł brutto od 1 lipca tego roku i od 1 lipca przyszłego roku. – Dostaną je zarówno ci, którzy pracują w systemie ratownictwa medycznego jak i ci, którzy pracują w szpitalnych oddziałach ratunkowych – zaznaczył wojewoda i zapewnił: środki niezbędne do wypłacenia podwyżek znajdują się w budżecie wojewody lubelskiego.
Nie wszyscy ratownicy poparli protest. – Środowisko ratowników jest niestety podzielone. Członkowie komitetu protestacyjnego chcą dodatkowego wynagrodzenia w formie dwóch transz, każda po 800 złotych. My chcemy to osiągnąć mniejszymi krokami – na razie dwie transze po 400 złotych – tłumaczy Marian Zepchła, ratownik medyczny z Lublina i wiceprzewodniczący Sekcji Krajowej Pogotowia Ratunkowego i Ratownictwa Medycznego NSZZ Solidarność. – Nie popieramy tej akcji, bo cały czas prowadzimy negocjacje z resortem zdrowia i dajemy mu szansę. Liczymy, że uda się dojść do porozumienia. To nie jest jeszcze czas na protest.
– Solidarność tworzy z siebie lidera. Nie jest jednak w komitecie protestacyjnym i nie ma prawa negocjować w naszym imieniu – zaznaczył Fidura.