W Lublinie w publicznych przedszkolach jest prawie 600 wolnych miejsc, w Chełmie 100, a w Zamościu 67. Powody są dwa: niż demograficzny i obowiązek szkolny dla sześciolatków
– Docierają do nas informacje, że dla wielu nauczycieli zabraknie pracy w pełnym wymiarze. Były też przykre sygnały dotyczące zwolnień – przyznaje Teresa Misiuk, szefowa NSZZ Solidarność Oświaty w naszym regionie. – Pełne informacje w tym temacie będziemy mieć 9 czerwca. Dzisiaj spotykamy się w tej sprawie z prezydentem Lublina.
W Lublinie po pierwszej rekrutacji zostało prawie 600 wolnych miejsc w przedszkolach i punktach przedszkolnych. Wszystkich dostępnych miejsc było 8600. To, czy wszystkie uda się zapełnić, okaże się po drugim naborze, który rozpocznie się za niecałe dwa tygodnie.
Miasto zapewnia, że w podległych mu przedszkolach nie będzie w tym roku żadnych zwolnień.
– W przyszłym roku też nie są planowane – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik Ratusza. – Każdego roku nauczyciele odchodzą na emeryturę, idą też na roczne urlopy dla poratowania zdrowia. Jednocześnie otwierane są nowe placówki, jak na Felinie lub przy Woronieckiego. Poza tym kadra też jest świadoma sytuacji i zdobywa dodatkowe kwalifikacje do pracy w klasach I-III lub w świetlicach. Może też prowadzić zajęcia dodatkowe.
We wrześniu, podobnie jak rok wcześniej, dzieci 6-letnie pójdą do szkoły. To jeden z powodów, dla których przedszkolaków ubywa.
– W porównaniu do ubiegłego roku w przedszkolach będzie o 6 oddziałów mniej tj. 77 – mówi Marek Gajewski, rzecznik prezydenta Zamościa. – W roku szkolnym 2014/2015 dzieci w wieku przedszkolnym było 2254. Teraz jest ich 1838.
Podobnie jest w Białej Podlaskiej, choć wolnych miejsc w przedszkolach jest zaledwie 12. Prognozy nie napawają jednak optymizmem. – Jeśli dalej tendencja będzie spadkowa to w przyszłym roku do jednego z przedszkoli nie nazbieramy dzieci – przyznaje Henryk Grodecki, naczelnik Wydziału Edukacji w Białej Podlaskiej.
W Chełmie nabór do przedszkoli jeszcze trwa. – Z wstępnych szacunków wynika, że po zakończeniu naboru w 11 miejskich przedszkolach może zostać około 100 wolnych miejsc – mówi Rolad Kurczewicz, pełnomocnik prezydent miasta. – Nie ma jednak mowy o zamknięciu choćby jednej placówki – zapewnia.
Niejasna sytuacja jest też w Świdniku. – Rodzice ponad setki dzieci, które miały iść we wrześniu do szkoły, zgłosiła się do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Na razie więc nie wiadomo gdzie ostatecznie się znajdą, w przedszkolu czy w szkole – przyznaje Tomasz Szydło, zastępca burmistrza Świdnika.
(drs, bar)