Do chodzenia zygzakiem zmuszani są piesi na skrzyżowaniu al. Solidarności z ul. Prusa, gdzie przesunięto jedno z przejść. Mało kto chce iść slalomem, więc większość pieszych chodzi obok pasów. Mimo to miejscy urzędnicy bronią projektu przebudowy.
To nie była wielka inwestycja. Obok al. Solidarności wyremontowano 180 m chodnika i zbudowano 260 m drogi dla rowerów od ul. Browarnej do skrzyżowania z ul. Prusa. Nieco przebudowane zostało również samo skrzyżowanie, gdzie zbudowano przejazd rowerowy.
Przy okazji wyznaczania przejazdu przesunięto pieszym przejście przez wydzielony pas jezdni al. Solidarności służący kierowcom do skrętu w prawo w ul. Prusa. Wcześniej przejścia przez al. Solidarności układały się w jeden względnie prosty ciąg. Teraz oznakowanie każe pieszym iść zygzakiem, bo zmusza ich do tego, by skręcali na wysepce.
– Większość ludzi i tak idzie inaczej – zauważa jeden z naszych Czytelników. I rzeczywiście, piesi nie podchwycili pomysłu drogowców. Bardzo wiele osób przechodzących przez jezdnię nie korzysta ze świeżo wymalowanych pasów, woląc przekroczyć ulicę w miejscu, w którym pasów już nie ma, bo zdarto je z asfaltu. To sytuacja o tyle niebezpieczna, że to miejsce znajduje się teraz przed linią zatrzymania wyznaczoną dla samochodów.
Dodatkową niedogodnością jest tu rozmiar wysepki, na której rowerzyści powinni czekać na zielone światło. – Nie da się tu stanąć pieszo w większej grupie np. studentów, ani zatrzymać rowerem – ocenia nasz Czytelnik.
Jednak miejscy urzędnicy bronią decyzji o takim zaprojektowaniu skrzyżowania.
– Było to jedyne i optymalne do wdrożenia rozwiązanie, biorąc pod uwagę obowiązujące przepisy ruchu drogowego oraz zakres realizowanej inwestycji i środki przeznaczone na ten cel – stwierdza Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – W ten sposób możliwe było połączenie elementów ruchu pieszego i rowerowego, poprzez zlokalizowanie zarówno przejścia dla pieszych jak i ścieżki rowerowej. Podczas projektowania tego zadania należało również uwzględnić istniejącą już infrastrukturę w postaci słupów energetycznych i sygnalizacji świetlnej oraz dodatkową sygnalizację dla rowerzystów.
Budowa drogi rowerowej wraz z przejazdem była finansowana z budżetu obywatelskiego za pieniądze, które wywalczyli rowerzyści. Starają się oni w ten sposób doprowadzić do budowania przez miasto kolejnych odcinków tras, którym daleko jest wciąż do ułożenia się w funkcjonalną całość zapewniającą wygodny przejazd przez Lublin, szczególnie w śródmieściu.
Projekt przebudowy został zamówiony i zatwierdzony przez miasto. Prace drogowe i instalacyjne kosztowały prawie 577 tys. zł, z czego 90 tys. zł na przebudowę chodnika wyłożył Polski Związek Motorowy mający w pobliżu swoją siedzibę.