Było oblewanie wodą i obrażanie – uczestnicy burzliwej sesji rady dzielnicy Kośminek po raz kolejny spotkali się wczoraj w sądzie. Tomasz A., dziś pełniący funkcję przewodniczącego rady dzielnicy, przeprosił Dariusza Grudnia. A chwilę wcześniej stwierdził, że to krzykacz i awanturnik.
To była pierwsza sesja rady dzielnicy Kośminek nowej kadencji.
– Interesuję się życiem dzielnicy, dlatego wyjąłem telefon, bo chciałem nagrać początek sesji. Ale pan Tomasz A. miał z tym problem – tak Dariusz Grudzień dziś opowiada o tym co działo się 19 czerwca 2019 roku.
Zaczęło się od słownych utarczek, po czym Tomasz A. postanowił użyć innych argumentów i oblał Grudnia kubkiem wody. – Nie chcę, żeby pan Grudzień mnie nagrywał, więc schłodziłem go wodą – tłumaczył zebranym.
Po spotkaniu Grudzień zgłosił się na policję. Po blisko trzech latach, w kwietniu tego roku zapadł pierwszy wyrok. Sąd rejonowy uznał, że Tomasz A. publicznie znieważył Dariusza Grudnia słowami obraźliwymi i naruszył jego nietykalność. A. miał zapłacić 1500 zł grzywny oraz 2,5 tys. zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonego.
Inny członek rady Andrzej M. został zaś uznany winnym nakłaniania Tomasza A. do znieważenia oraz naruszenia nietykalności cielesnej Grudnia.
Obaj panowie odwołali się od wyroku, domagając się uniewinnienia lub umorzenia sprawy. Od wyroku odwołał się też Dariusz Grudzień, który wniósł o surowszą karę dla obu mężczyzn.
– Gdybyśmy mieli do czynienia z tym samym zdarzeniem na podwórku między dziećmi w wieku przedszkolnym, niewątpliwie nie bylibyśmy zaskoczeni takim zachowaniem – mówiła wczoraj w sądzie adwokat Paulina Dylda, pełnomocnik Dariusz Grudnia. – Niestety sprawa miała miejsce w dużo szerszym i poważniejszym kontekście. Panowie zasiadają w radzie dzielnicy Kośminek, czyli najniższym organie samorządu terytorialnego miasta Lublina. Od lat zdobywają zaufanie wyborców dzięki temu co robią, jak się zachowują.
Adwokat stwierdziła też, że nie wyobraża sobie polewania wodą obywateli np. w Radzie Miasta.
– Jeśli takie zachowania będziemy aprobować, jeżeli nie będziemy ich należycie karać na tym najniższym poziomie demokracji, będą przeradzały się w normę społeczną i obyczajową – stwierdziła mecenas Dylda.
– Dariusz Grudzień, krzykacz i awanturnik na posiedzeniu sesji Rady Miasta zostałby wyprowadzony przez trzech strażników miejskich – przekonywał z kolei wczoraj Tomasz A.
Na zarzut, że do tej pory nie przeprosił Dariusza Grudnia za swoje zachowanie, odpowiedział, że dwa razy podchodził do niego, aby go przeprosić. – On odwracał się do mnie plecami – tłumaczył.
Po chwili okazał jednak skruchę: – Czuję się winny. Był to incydent, jeden w moim 44-letnim życiu. Nigdy bym się tak nie zachował. Było wtedy bardzo gorąco, ze 30 stopni. Podskoczyło mi ciśnienie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu – powiedział A. – Chcę pana Dariusza Grudnia przeprosić. Jest mi przykro, że opisują mnie gazety, ponoszę konsekwencje swojego zachowania. Jest mi po ludzku wstyd – dodał.
Z kolej Andrzej M. przekonywał, że w całą sprawę został wmanewrowany, a Grudnia wcześniej nawet nie znał.
– Pierwszy raz w życiu go widziałem – mówił Andrzej M. jego zdaniem sprawa oblania kogoś kieliszkiem wody została zanadto wyolbrzymiona. – Dla mnie to jest ludzka sprawa. To i poniedziałek wielkanocny trzeba znieść, bo ludzie się wodami leją? – pytał M.
Prokurator, który nie podważa wysokości wyroku pierwszej instancji wniósł jedynie o podanie go do publicznej wiadomości. Czy tak się stanie, dowiemy się 12 września. Wtedy Sąd Okręgowy w Lublinie, który rozpatruje apelację, ma ogłosić wyrok.