Szkielety ze starego cmentarzyska na tyłach Ratusza nie będą już trafiać do Zakładu Medycyny Sądowej.
- Pojęcia zielonego nie mam, co będziemy z nimi dalej robić - mówi dr Wojciech Chagowski z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej. - Przywieźli nam szkielety w pudełkach, złożyliśmy je w chłodni i czekamy na dalszą decyzję prokuratury - dodaje. Jeśli śledczy uznają, że to konieczne, medycy sądowi będą musieli sprawdzać jak i kiedy zginęła każda z tych osób. Po to, by wykluczyć, że są to stosunkowo świeże szczątki ludzi, które padły ofiarą zabójstwa.
Do tej pory archeolodzy pracujący na parkingu Ratusza wykopali już szkielety 16 osób. Wiadomo, że w tym miejscu był kiedyś cmentarz. I to, że ludzkie szczątki pochodzą z XIV, XV, lub XVI wieku. - Za każdym razem kości zabiera policja a prokurator wysyła je do Zakładu Medycyny Sądowej. Mówią, że to do "dalszych czynności” - mówi Rafał Niedźwiadek, archeolog zawiadujący pracami na tyłach Ratusza w miejscu, w którym ma stanąć nowe skrzydło budynku. - Nie jest co prawda tak, że policjanci stoi nam za plecami.
Nawet policja przyznaje, że było to dla niej kłopotliwe, dodatkowe zajęcie. - Ale porozumieliśmy się już z prokuraturą - cieszy się Magdalena Jędrejek z Komendy Miejskiej Policji. - I nie będziemy musieli już każdego wykopanego przez archeologów szkieletu wozić do Zakładu Medycyny Sądowej. Nadzór nad nimi przejmie wojewódzki konserwator zabytków. Będzie nas informował o każdym takim przypadku, jednak wożenie kości do chłodni nie będzie już konieczne.
Ludzkie szczątki znajdowane na tyłach Ratusza leżą w nieładzie. - To nie jest regularny cmentarz - przyznaje Niedźwiadek. - Prawdopodobnie dlatego, że podczas budowy pobliskich kościołów odkryto kości i przeniesiono je tutaj. Jak wiele szkieletów jeszcze odkopiemy? To dalej pozostaje zagadką.